Najpierw pili, a później pojechali prowadzić pochówek
W miejscowości Przytok doszło do karygodnego incydentu. Jeden z pogrzebów obsługiwali pijani grabarze.
Fakt ten zauważyła uczestniczka ceremonii pogrzebowej, która nie zawahała się zawiadomić policję. Funkcjonariusze z Zielonej Góry zjawili się na miejscu, kiedy grabarze siedzieli już w aucie.
Kierowca auta pogrzebowego właśnie miał odjeżdżać, ale na widok radiowozu zdenerwował się i zaczął nienaturalnie zachowywać za kierownicą. Wyskoczył z mercedesa pogrzebowego, w którym siedziało jeszcze trzech pracowników firmy pogrzebowej.
Mundurowi przebadali ich alkomatem. Dwóch mężczyzn w tym kierowca mieli ponad 1,5 promila alkoholu w organizmie, natomiast dwóch pozostałych było trzeźwych.
- ,,Odpowiedzą za wykonywanie czynności służbowych będąc pod wpływem alkoholu?? - powiedziała nadkom. Małgorzata Stanisławska z biura prasowego zielonogórskiej policji.
Dodatkowo ukarany zostanie kierowca, który prowadził auto od wpływem alkoholu. Wykroczenie, którego dopuścili się dwaj pracownicy firmy pogrzebowej zagrożone jest karą aresztu, tudzież grzywny.
Jeśli chodzi o kierowcę oprócz grzywny nie niższej niż 5 tys. zł. straci on prawo jazdy na okres przynajmniej 3 lat, oraz zagrożony jest karą pozbawienia wolności do 2 lat.