Dzień prawdziwych cudów
- Napisane przez
- Wydrukuj
- Skomentuj jako pierwszy!
Wczoraj zdumieni obserwatorzy polskiego życia politycznego mogli ze zdumieniem przecierać oczy, albowiem był to dzień prawdziwych cudów. A wszystko wiązało się z Ukrainą.
Adam Michnik, redaktor znienawidzonej przez PIS Gazety Wyborczej, chwalił prezesa PIS za to, że ten pojechał do Kijowa, wspierać ukraińską opozycję.
Jarosław Kaczyński, przeciwnik znienawidzonej Unii Europejskiej, która „zabiera flagi, straszy genderem i niszczy niepodległość”, pojechał wspierać wejście Ukrainy do Unii Europejskiej.
„Najwięksi polscy patrioci” (jak sami siebie określają) z PIS dumnie stali na Majdanie, a tuż obok nich powiewały na wietrze czerwono czarne flagi UPA, Ukraińskiej Powstańczej Armii, w czasach II Wojny Światowej i po jej zakończeniu mordowała Polaków.
W czasie przemówień za prezesem PIS stał Oleg Tiahnybok, lider ugrupowania Swoboda, które w prostej linii dziedziczy tradycje UPA. Tiahnybok, który wiele razy mówił o „narodowej Ukrainie”, teraz zapragnął wejścia do UE…
I na koniec Donald Tusk, który podziękował Kaczyńskiemu i swojemu koledze z partii, Protasiewiczowi za to, że pojechali na Ukrainę, mówiąc „Polacy powinni być zjednoczeni”…
Michał Lisiak