Fuszerka przy wyciszeniu autostrady A1? "Zostaliśmy oszukani"
- Napisane przez
- Wydrukuj
- Skomentuj jako pierwszy!
Ekrany nie zostały dociągnięte tak, jak powinny być, jak było w projekcie. Zostaliśmy oszukani po prostu - mówią mieszkańcy o hałasie przy autostradzie A1 na odcinku Stryków-Tuszyn.
W tej sprawie mieszkańcy złożyli ponad 1300 skarg do organów ochrony środowiska i NIK.
Również lokalne władze przekonują, że problem jest znany od lat i że same wielokrotnie w tej sprawie interweniowały.
- GDDKiA twierdzi, że wszystko jest ok. Mieszkańcy żyjący tutaj codziennie odczuwają to. Słychać autostradę, ruch jest coraz większy i oddziaływanie tej autostrady na mieszkańców jest również coraz większe – mówi Witold Kosowski, burmistrz Strykowa.
Kontrole Najwyższej Izby Kontroli oraz oddziału Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad potwierdziły, że hałas jest uciążliwy dla ludzi mieszkających w sąsiedztwie autostrady. NIK wystąpiła do urzędników GDDKiA o zabezpieczenie mieszkańców, a do szefa resortu infrastruktury o kontrolę sposobu pomiarów przy planowaniu podobnych inwestycji. Bo okazało się, że na miejscu już wcześniej prowadzono kontrolę, a wykonawca poprawiał już ekrany. NIK żąda więc od GDDKiA podjęcia działań "skutecznych".
- Przekazaliśmy nasze ustalenia Generalnej Dyrekcji i wszystkim właściwym organom, że analiza porealizacyjna została wadliwie sporządzona, czyli firma sama siebie oceniała, a także wskazaliśmy dodatkowe miejsca, które wynikały z analizy hałasu przeprowadzonej przez Instytut, wskazujące na dodatkowe miejsca, gdzie hałas jest przekroczony – poinformował Przemysław Szewczyk, szef łódzkiej delegatury NIK.
Marszałek województwa Grzegorz Schreiber wskazuje z kolei na zaniedbania w tej sprawie swojego poprzednika.
- Mój poprzednik rok temu zamiast wszcząć postępowanie, które ja w tej chwili wszczynam, skierował sprawę do RDOŚ, a to spowolniło procedurę – ocenił marszałek Schreiber.
xnews