Protestujących związkowców wesprą koledzy z Europy
- Napisane przez
- Wydrukuj
- Skomentuj jako pierwszy!
W sobotę, 14 września, nawet kilkaset tysięcy osób (związkowcy mówią o stu tysiącach ludzi, ale może ich być kilka razy więcej) może zablokować Warszawę. Związkowcy protestują przeciwko nieudolnej polityce polskiego rządu.
Protestujących Polaków wesprą także koledzy z Europy. Na sobotnią manifestację, która będzie zwieńczeniem czterodniowego strajku, przyjadą przedstawiciele Europejskiej Konfederacji Związków Zawodowych. Międzynarodowa organizacja jest przeciwna nowym rozwiązaniom na rynku pracy, które rząd wprowadza pod pretekstem kryzysu, m.in. ustawowemu uelastycznieniu czasu pracy.
Głównym punktem spornym dla EKZZ jest uelastycznienie czasu pracy w polskim prawie. Zdaniem przedstawicieli konfederacji, wydłużenie okresu rozliczeniowego z czterech do 12 miesięcy stoi w sprzeczności z unijną dyrektywą dotyczącą czasu pracy. Zmiana ta weszła w życie 23 sierpnia.
– Mamy dyrektywę unijną dotyczącą czasu pracy. Od wielu lat toczą się dyskusje, jak można ją poprawić. Ale nie ma nic ważniejszego niż to, by pracownicy mieli wpływ na swój czas pracy, więc nie można narzucać im elastycznych godzin czy dni pracy – powiedziała Agencji Informacyjnej Newseria Veronica Anna-Maria Nilsson, przedstawicielka Europejskiej Konfederacji Związków Zawodowych.
O przywrócenie warunków dla rzeczywistego i skutecznego dialogu społecznego w Polsce zwróciła się również szefowa Europejskiej Konfederacji Związków Zawodowych Bernadette Segol, która w połowie lipca wystosowała w oficjalnym piśmie apel do premiera w tej sprawie, zdaniem sekretarz konfederalnej EKZZ, w Polsce celowo wykorzystuje się obecną sytuację.
– Kryzys jest wykorzystywany jako wymówka dla wielu rozwiązań, które nie są korzystne dla pracowników – podkreśla Nilsson – Pamiętajmy, że kryzys zaczął się od sektora finansowego, i tu powinniśmy szukać rozwiązań. Problemem nie jest rynek pracy, ale rynki finansowe. Rządy powinny porzucić politykę zaciskania pasa, która wiąże się przede wszystkim z cięciami i ograniczeniami wydatków budżetowych, m.in. na opiekę społeczną – przekonuje Nilsson. – Jeśli chcemy pobudzić wzrost i tworzenie nowych miejsc pracy, to musimy inwestować, również w pracowników. A samo uelastycznianie rynku pracy nie pomoże.
Nillson wskazuje na Hiszpanię, w której stopa bezrobocia w drugim kwartale tego roku wyniosła ponad 26 proc. i należy obecnie do najwyższych w Europie. To skutek niewłaściwego regulowania rynku pracy.
– Jeśli spojrzymy na kraje najbardziej dotknięte kryzysem, np. Hiszpanię, one zmieniły zasady funkcjonowania rynku pracy, ale to wcale nie przyniosło oczekiwanego efektu. Zrezygnowali z zatrudniania na stałe umowy o pracę, ale to wcale nie ograniczyło problemu bezrobocia – zaznacza przedstawicielka EKZZ.
Michał Lisiak