BOR skompromitował się na Ukrainie. Gdyby zamiast jajka 21 latek miał nóż?
W czasie wczorajszej wizyty w Łucku na Ukrainie (mającej związek z obchodami tzw. zbrodni wołyńskiej, przez wiele osób zaliczanej do kategorii ludobójstwa) skompromitowali się ochroniarze z Biura Ochrony Rządu.
Do prezydenta Bronisława Komorowskiego podszedł młody człowiek, który poklepał go po ramieniu ręką a następnie rozgniótł na marynarce prezydenta jajko.
Sprawcą całej sytuacji był dwudziestojednoletni mieszkaniec Zaporoża, który dziś został wypuszczony z aresztu. Milicjanci ukraińscy poinformowali, że dwudziestojednolatek nie był pijany i że wszczęto wobec niego postępowanie karne z artykułu kodeksu karnego Ukrainy mówiącego o chuligaństwie.
Dla wielu osób, zwłaszcza przeciwników politycznych Prezydenta Komorowskiego, cała sytuacja okazała się polem do niewybrednych żartów i przypominania słów Prezydenta Komorowskiego dotyczących byłego, ŚP Prezydenta Kaczyńskiego (m in słynne powiedzenie o ślepym snajperze).
Warto jednak zastanowić się nad czymś innym. Gdyby dwudziestojednolatek miał w dłoni nóż, granat albo inne niebezpieczne narzędzie, polski prezydent by zginął, albo zostałby ciężko ranny.
Czy po to zatrudnia się funkcjonariuszy BOR, aby pierwszy lepszy człowiek mógł polskiego Prezydenta obrzucać jajkiem czy czymkolwiek innym?