Kupczenie śmiercią
- Napisane przez
- Wydrukuj
- Skomentuj jako pierwszy!
Światowy kryzys ekonomiczny nie ma przełożenia na nielegalny handel bronią. Interes kwitnie jak nigdy dotąd. A prawo międzynarodowe i cierpienia niewinnych ludzi? Kogo to obchodzi...
Broń z przemytu krąży po świecie i napędza konflikty zbrojne. Proceder jest opłacalny i, co najważniejsze, nie skrępowany żadnymi regulacjami prawnymi. Zdają sobie z tego sprawę terroryści, mafie, także niektóre państwa. Od lat Państwo Środka sprzedaje broń Birmie
i Nepalowi. Rząd chiński odrzuca jednak oskarżenia o niepotrzebną militaryzację regionu. Pekin stoi na stanowisku, że jedynie wspomaga systemy obronne poszczególnych krajów. Nie do końca tak jest. Wszak dzięki chińskiemu uzbrojeniu armia sudańska krwawo tłumiła ruch oporu. Poza tym, zbrojąc Birmę czy Zimbabwe, Chiny położyły trwałe podwaliny pod lokalne dyktatury. I jeszcze jedno, to dzięki Pekinowi Iran zgromadził znaczne ilości uranu...
A propos Persji, Iran i Korea Północna prowadzą regularną wymianę technologii balistycznych. Nikt się nie przejmuje międzynarodowymi sankcjami. Niedawno świat obiegła wiadomość, że między państwami odbywały się loty z komponentami zakazanego przez ONZ uzbrojenia. W sprawę zamieszane były samoloty Air Koryo i Iran Air. Efekt? Koreańskie rakiety Nodong są kopią irańskich pocisków Shahab-3.
Nieczyste sumienie ma także Republika Południowej Afryki. Wszystko przez sprzedaż broni do państw arabskich, które są na cenzurowanym. Eksport do Syrii, Jemenu, Egiptu nie świadczy najlepiej o RPA. Niesmak budzi również niedawna sprzedaż Muammarowi Kadafiemu karabinów snajperskich, amunicji, granatników i transporterów opancerzonych.
Potiomkinowska praworządność
A jak na tym tle wygląda Rosja? Na pierwszy rzut oka wszystko jest legalne. Co prawda państwowe konsorcjum Rosoboroneksport przynosi krociowe zyski (blisko 10 mld dolarów rocznie), Kreml ma jednak swoich oficjalnych odbiorców.
Jednym z nich są Chiny. Na drugim miejscu plasują się Indie. Prym w zakupach wiodą również Indonezja, Malezja i Wietnam. Jeśli chodzi o rejon Afryki, warto wspomnieć
o Algierii oraz Turcji. Moskwa zaznaczyła swoją obecność także w państwach Ameryki Południowej. I nie chodzi tu wyłącznie o Wenezuelę, ale również o Brazylię i Ekwador.
Wymienione państwa należą do oficjalnych klientów Rosji. Są jednak kraje, do których dostarcza się broń półlegalnie lub wręcz nielegalnie. Od kilku lat Syria jest potajemnie wspierana przez Moskwę. Wymiernym rezultatem handlowych relacji są systemy obrony przeciwlotniczej Pancir, Strielec, Dwina, Peczora, Angara czy Igła.
Podobnie wygląda sytuacja w przypadku Iranu. Czy Teheran otrzymał pięć baterii S-300
o wartości 800 mln dolarów, nie wiadomo. Faktem jest jednak, że Kreml od lat dostarcza Persom czołgi, wozy opancerzone, myśliwce, okręty podwodne i rakiety ziemia-powietrze.
Jak do tego dochodzi? Rosyjska broń jest sprzedawana przez białoruskie firmy. Oil Tech Export, Bielwonaz, Spec Technika czy Beltechexport kupują zza wschodnią granicą broń na rodzimy rynek, oczywiście uzbrojenie trafia zupełnie gdzie indziej.
Prawda kosztuje życie
Swego czasu mechanizm nielegalnego transferu broni opisała białoruska dziennikarka Weronika Czerkasova. Nie tylko ujawniła państwa docelowe (Irak, Iran), ale również miejsce prania brudnych pieniędzy (Infobank). Prawda kosztowała żurnalistkę życie - do mieszkania Czerkasovej zakradł się „złodziej”, który zaszlachtował nożem niepokorną reporterkę.
Podobny los spotkał Iwana Safronowa, rosyjskiego dziennikarza „Kommiersanta”. Odkrycie, że Rosja sprzedała Syrii partię wielozadaniowych samolotów bojowych Su-30, kosztowało Safronowa życie. Dziennikarz wypadł z okna...
Lord of War
Zarówno Czerkasova, jak i Safronow upublicznili cały mechanizm zbrojnej kontrabandy. Świat poznał producentów i zleceniodawców, ujawniono również pośredników. Do niedawna jednym z ważniejszych był Wiktor But (obecnie skazany przez amerykański sąd na 25 lat pozbawienia wolności). Człowiek ten dorobił się fortuny na upadku Związku Sowieckiego. Na początku lat 90. zdemoralizowana Armia Czerwona wyprzedawała za bezcen całe magazyny broni. Rajem dla przemytników była Republika Naddniestrzańska, Ukraina oraz Obwód Kaliningradzki. But umiejętnie wykorzystał historyczną okazję.
Następnie przyszła kolej na Bałkany. Zlecenia szły od Iranu, Arabii Saudyjskiej, nawet od Al-Kaidy. Wkrótce handel nielegalną bronią przeniósł się do Afganistanu i Afryki. Wiktor But zbroił wszystkie strony wszelkich konfliktów. Zaopatrywał przywódców Libii, Burkina Faso
i Liberii: Muammara Kaddafiego, Blaise Compaore’a i Charlesa Taylora. Wspierał również Homeiniego w Iranie, Somozę w Nikaragui, Batistę na Kubie oraz Trujillo na Dominikanie.
Wsparcie Wielkiego Brata
Komu But zawdzięczał takie kontakty i dojścia? Najpierw generałowi Władimirowi Marczence z FSB, później Igorowi Sieczinowi (obecny wicepremier Rosji). Panowie poznali się w Angoli, kiedy Sieczin z ramienia GRU zajmował się przemytem broni na Bliski Wschód
i do Ameryki Łacińskiej. To dzięki Sieczinowi But poznał rewolucjonistów Fodaya Sankoha
i Sama Bockarie’go z Sierra Leone oraz Félixa Houphouët-Boigny’ego i Henry’ego Bédié
z Wybrzeża Kości Słoniowej.
Warto w tym miejscu wspomnieć, że Rosjanie mieli na swoich usługach i innych pośredników śmiercią. Chociażby Leonida Efimowicza Minina. Ten rezydent grupy „Odessa” nielegalnie przemycił do Afryki ponad 150 ton broni. Nie lepszy był Saris Soghanalian. Do 1989 roku sprzedawał broń z obszaru Wspólnoty Niepodległych Państw. Odbiorcami byli Argentyńczycy, peruwiańscy rebelianci, Libijczycy i Irakijczycy.
Wszystko po staremu
Czy dziś jest lepiej? Bynajmniej. Wystarczy udać się do Sierra Leone, Liberii czy Mozambiku aby uzmysłowić sobie skalę „kupczenia śmiercią”. Broń kupiona za diamenty, drewno, kość słoniową czy narkotyki to smutna rzeczywistość Czarnego Lądu. Hańbą Afryki jest także sudański Darfur i sytuacja w Libii. W ostatnich miesiącach kraj stał się głównym punktem kontrabandy do Strefy Gazy. Wszystko za sprawą zniknięcia z magazynów wojskowych
w Trypolisie kilku tysięcy rakiet ziemia-powietrze. Gdzie są pociski? W rękach islamskich rebeliantów operujących na Półwyspie Synaj.
Nieciekawe wieści dochodzą również z Iranu. Persowie na potęgę militaryzują Irak. Przemyt dotyczy amunicji przeciwpancernej oraz moździerzy krótkiego zasięgu. Gdzie indziej nie jest lepiej. Ostatnio w Mołdawii zatrzymano sześć osób. Powód? Przemyt z Rosji izotopu uranu U-235.
Krzysztof Głowacki