Co z tą Polską?
- Napisane przez
- Wydrukuj
- Skomentuj jako pierwszy!
Tytuł – choć zaczerpnięty z popularnego programu publicystycznego – jest właściwie bardzo uniwersalnym stwierdzeniem, które często wręcz przykleja się do naszych ust w rozmowach ze znajomymi. Podobno Polacy lubią narzekać i biadolić – czy to na system, czy na teściową; na pogodę za oknem lub na sam los.
Prawdę mówiąc każdej narodowości przypisuje się jakieś stereotypowe etykietki. Czy jedną z naszych jest rzeczywiście określenie „Polak = maruda”? Przyjrzyjmy się kilku bieżącym sytuacjom z najbliższego otoczenia i naszemu spojrzeniu na otaczającą nas zewsząd rzeczywistość.
Eurowizja i my
Temat Eurowizji jak co roku dostarczył opinii publicznej, wszelkim portalom i kolorowym magazynom tematów do plotek i anegdot. Niektórzy na przekór wszystkiemu głosowali na kontrowersyjną Conchitę Wurst a inni marudzili, że Europa przestaje mieć dobry gust, gdyż powinni wygrać Holendrzy. Jak to z nami jest?
Wiele szumu robiło się ostatnio wokół naszej rodzimej kandydatki do Eurowizji – piosenki autorstwa Donatana i Cleo. Podczas gdy niektórzy Polacy chętnie podśpiewywali „My Słowianie” przy pierwszej nadarzającej się okazji; duża grupa naszych rodaków śmiała się z tego utworu. Nie chcemy opowiadać się tutaj za żadną z grup, a jedynie zaznaczyć fakt zaistnienia bardzo ciekawego zjawiska. Otóż w momencie gdy nasza piosenka-kandydat do nagrody przeszła do półfinału – nagle nawet jej zatwardziali przeciwnicy zaczęli po cichu śledzić dalsze losy konkursu w nadziei, że może „wygramy” (=my). W końcu Polska dwadzieścia lat już żyje w nadziei na otrzymanie głównej nagrody. Dlaczego tak się dzieje, że z nastawienia typowego marudy i wyśmiewacza ktoś nagle zmienia swoją postawę o 180 stopni?
Sąsiad z naprzeciwka milionerem!
A skoro o nagrodach mowa… Przyjrzymy się teraz takiej sytuacji – Nasz sąsiad wygrał w totolotka. W jego mieszkaniu odbywa się wielka impreza uświetniająca zwycięstwo. Mówi się na niej o planach zakupu nowego, pięknego domu i marzeniach o podróży dookoła świata. Jaka jest nasza pierwsza reakcja? Co przeciętny Malinowski spod czwórki myśli wówczas o Nowaku spod piątki? Cieszy się szczęściem bliźniego jak porządny Chrześcijanin czy może życzy mu z całego serca, żeby jego kupon lotto został pożarty przez krokodyle, spalony w czeluściach lub podarty na sto trzydzieści tysięcy kawałków? Każdy z nas może odpowiedzieć na to pytanie patrząc w swoje odbicie lustrzane i mierząc się ze swoim sumieniem.
Teraz spójrzmy na tę sytuację z innej strony. Nasz poczciwy Tololotek Totolotkiem!
Co to będzie, gdy Polska dołączy do Ogólnoeuropejskiej loterii Eurojackpot! Póki co możemy bowiem wygrać „marne” kilka - kilkanaście milionów złotych. Natomiast kiedy już będzie można w kiosku za rogiem nabyć kupony Eurojackpot, co od lat robi się w wielu europejskich krajach, konta niektórych z nas (a nie daj Boże naszych sąsiadów!) wzrosną o całe 90 milionów euro! Bo tyle można tam wygrać. Może więc cieszmy się, że póki co loteria ta nie jest jeszcze aż tak bardzo popularna i możemy jedynie skorzystać z opcji zagrania przez Internet?
Tymczasem na trybunach…
Ze świata milionów przenieśmy się na chwilę do świata futbolu, który w zasadzie do biednych też nie należy. Autorka niniejszego artykułu chciała pierwotnie napomknąć nieco o drużynie Pana Franciszka Smudy, ale po chwili namysłu stwierdziła, że jednak powstrzyma się od jakichkolwiek komentarzy. Temat wymagałby osobnego artykułu z bardziej dogłębną analizą i wypadałoby wiedzieć przynajmniej co nieco o piłce nożnej. W podobny, nieco ironiczny sposób wielu z nas porusza temat polskiego futbolu. Powiedzmy sobie szczerze – marudzimy przecież przy pierwszej lepszej okazji.
A czy kiedykolwiek z uśmiechem na ustach przyszło nam wspominać czasy jak podczas Euro 2012 słychać było krzyki w wielu polskich domach gdy kibicowaliśmy „naszym”? Ba! Ilu z nas wywiesiło nawet flagi narodowe na tę okoliczność! Jak to zatem wyjaśnić? Skąd ta nagła chęć do tego, żeby zaznaczyć swoją „polskość”.
Jest taki nurt w psychologii, zwany psychologią pozytywną, który skupia się m.in. na dopatrywaniu się pozytywów nawet w najbardziej szarej rzeczywistości. Powyższy przykład świetnie ten trend ilustruje. Wszystko bowiem zależy od tego na jakim aspekcie danej rzeczy skupiamy naszą uwagę. Jedni zobaczą w futbolu tylko temat do ciągłych narzekań, inni docenią jak bardzo Polacy potrafią zjednoczyć się jako naród w obliczu takich wydarzeń.
Swoją drogą to chyba też można zaliczyć do naszych cech narodowych, gdyż przez lata zaborów, nieszczęść i beznadziei cecha ta miała okazję zostać już częścią naszego „narodowego DNA”. Lubimy się jednoczyć i być częścią grupy jeśli mamy jakiś wspólny, wyższy cel. Czyż nie jest to piękne? Może warto tę część nas rozwinąć jeszcze bardziej i na niej się skupiać zamiast życzyć źle bogatszemu sąsiadowi?
Są zatem dwie różne drogi postrzegania rzeczywistości. Można spoglądać przez okno i widzieć albo piękny widok, który rozpościera się na zewnątrz albo skupić się na brudnej szybie, którą ktoś zapomniał umyć. Zawsze mamy wybór i nikt nie może nam go narzucić. Nie chodzi o to by negować cokolwiek, omijać trudne tematy i uśmiechać się sztucznie zamiatając pod dywan problemy. Wręcz przeciwnie, takie typowe dla Amerykanów patrzenie na wszystko przez różowe okulary byłoby kolejną skrajnością, tyle że w drugą stronę.
Warto znaleźć swój własny złoty środek i nauczyć się mierzyć z przeciwnościami losu w taki sposób, żeby we wszystkim móc dostrzec choćby skrawek czegoś pozytywnego. To daje siłę i sprawia, że chce nam się chcieć na nowo. Do roboty Polsko!