Jeśli mało zarabiasz, jesteś bezrobotny bez zasiłku!
- Napisane przez
- Wydrukuj
- Skomentuj jako pierwszy!
Dość dużo mówi się ostatnio o rosnącym w Polsce bezrobociu. Dorzucę swoje refleksje na ten temat. Wielu ludzi często myśli stereotypowo. Sama też do niedawna sądziłam w ten sposób np. na temat zasiłków dla bezrobotnych.
Kiedy ten problem nie dotyka nas bezpośrednio, ani naszych bliskich, czy znajomych, bierzemy pod uwagę wyłącznie zdrowy rozsądek, czyli nasze wyobrażenia, jak normalnie powinno to wyglądać.
Wcześniej przypuszczałam, że człowiek, który z jakichś powodów traci pracę, a przepracował dostateczny okres czasu, by państwo go wsparło w tym trudnym i stresującym dla niego momencie, dostaje tzw zasiłek dla bezrobotnych.
Ułatwi mu to przeżycie i znalezienie nowej pracy.
I tu się mylimy, jeśli myślimy w ten właśnie sposób. W innych krajach i owszem, państwo pomaga swoim obywatelom. Wszystkim. U nas jest inaczej.
Kiedy sami stracimy pracę, lub spotkamy taką osobę, jesteśmy mocno zdziwieni, że zasiłek jej nie przysługuje, bo....za mało zarabiała. I tu dochodzimy do sedna sprawy.
Polskie przepisy są tak skonstruowane, że aby zostać uprawnionym do takiego zasiłku, należy w okresie 18 miesięcy, poprzedzających datę rejestracji w urzędzie pracy, uzyskiwać dochody co najmniej w wysokości minimalnego wynagrodzenia brutto, ustalonego odpowiednim rozporządzeniem przez Radę Ministrów. W ubiegłym roku była to kwota 1386zł , a od 1 stycznia 2012 to suma 1500zł. Liczy się wysokość odprowadzanych na Fundusz Pracy składek. Jeśli mamy małe zarobki, zakład pracy nam mniejsze kwoty pobiera, z tego tytułu.
I tu przypomnę, że spora część społeczeństwa, pracuje za mniej niż ustalone „minimalne wynagrodzenie” , na podstawie umów zlecenia, zwanych potocznie „śmieciowymi”.
Dodam ,że ten problem dotyczy zarówno młodych ludzi, jak i tych w średnim wieku, dla których z każdym kolejnym rokiem, szanse na zatrudnienie, maleją.
Podstawę prawną stanowi tu ustawa o pięknie brzmiącej nazwie „Ustawa o promocji zatrudnienia i instytucjach rynku pracy” z dnia 20.04.2004r.(Dz.U.nr 99 poz.1001) tekst jednolity z dn.9.04.2008r. (Dz. U.nr.69,poz.415).
W art.1 już na początku tego dokumentu,czytamy, że „Ustawa określa zadania państwa w zakresie promocji zatrudnienia, łagodzenia skutków bezrobocia oraz aktywizacji zawodowej.”
W kontekście tylko tematu zasiłku, widać aż nazbyt dobrze,że na pomoc państwa większość bezrobotnych liczyć nie może, pomimo że nie jest ich winą, że pracują za mniej niż ustalą to panowie ministrowie, odpowiednim rozporządzeniem. Takie są wilcze prawa rynku, a pracodawcy to wykorzystują, oferując ludziom niskie płace. Tu koło się zamyka, bo żeby przeżyć ludzie muszą podjąć często jakąkolwiek pracę, by mieć po prostu środki na życie.
Cieszą się, że w ogóle mogąc pracować. Nie wiedzą, że decydując się na niższe zarobki, będą już zawsze skazani na bycie dla państwa ludźmi drugiej kategorii.
Zadam więc pytanie dla kogo są te zasiłki? Czyżby dotyczyły tylko tych, którzy byli do tej pory i tak uprzywilejowani, by mieć pracę z niezłymi dochodami? Wychodzi na to, że tak.
Tylko tym państwo pomaga, by drastycznie nie spadł ich standard życia. Mówi się ostatnio o zwolnieniach w instytucjach państwowych. Wielu urzędników ma stracić pracę. Mogą jednak być spokojni, bo to do nich są adresowane słowa o „łagodzeniu skutków bezrobocia i aktywizacji zawodowej”.
Na koniec zadam jeszcze ostatnie pytanie. Gdzie idą pieniądze pobierane przez ZUS na Fundusz Pracy od wszystkich? W rozdziale 18 Fundusz Pracy ,cytowanej wcześniej ustawy, czytamy,że : Art.103 (Status Funduszu Pracy)
„1.Fundusz Pracy jest państwowym funduszem celowym, i .„2. Dysponentem Funduszu Pracy jest minister właściwy ds pracy.”
Tak więc upada powszechny mit, że bezrobotni to ludzie otrzymujący od państwa wsparcie, jeśli przepracowali dostateczny czas, by otrzymać zasiłek. Jeśli mało zarabiali, mogą czuć się dodatkowo ukarani przez własne państwo, ustalające w ten właśnie sposób kryteria.
Nie wspomnę już o upokarzającym staniu w kolejkach do rejestracji, w długim korytarzu bez jakiejkolwiek ławeczki dla oczekujących, choć stoją tam też matki z małymi dziećmi. Fakt,że ułatwieniem jest zapisanie się na konkretną godzinę na stronie internetowej urzędu, ale to robią nieliczni. Sam moment rejestracji też nie należy do przyjemnych, bo jeśli np. osoba rejestrująca się prowadziła 12 lat wcześniej własną działalność gospodarczą i posiada jakieś zawodowe uprawnienia czy licencje, to musi mieć przy sobie dokument o likwidacji tejże działalności, nawet jeśli ten dokument pokazywała przy poprzedniej rejestracji. Nie był on kserowany,ani odnotowany , ponieważ,jak słyszymy ówczesne przepisy tego nie wymagały. Teraz się to zmieniło. Urzędnik zasugeruje, że nadal tę działalność prowadzimy, zarabiamy i chcemy wyłudzić od państwa np. opiekę medyczną.
Tak naprawdę , jedyna korzyść rejestracji w tym urzędzie jako osoby bezrobotnej bez prawa do zasiłku, to możliwość korzystania z bezpłatnej opieki zdrowotnej w ramach Narodowego Funduszu Zdrowia. I tu się zaczyna i kończy rola państwa. Ofert jest niewiele i nie zawsze są nadal aktualne, pomimo,że wiszą na tablicy. Wysyłanie osób bezrobotnych z tzw „kartami preferencyjnymi” do pracodawców, też bywało problematyczne, bo albo taki pracodawca miał już swojego kandydata, a ogłoszenie zamieszczał, bo musiał, albo okazywało się spóźnione, bo rekrutacja się dzień czy dwa dni wcześniej, zakończyła. Bezrobotny sobie pobiegał z nadzieją w sercu, by po kilku takich eskapadach , utracić zaufanie do urzędu. Takie przypadki znam. To gorzka prawda na temat tej instytucji i roli naszego państwa.
Tak więc obalę tu mit, że bezrobotny to osoba, która po przepracowaniu dostatecznego okresu czasu, dostaje na kilka miesięcy od państwa wsparcie, by móc przeżyć ten trudny i stresujący dla niej moment i znaleźć nowe zatrudnienie.
Elżbieta Szczerkowska