Noc jest moim sprzymierzeńcem, bo jest dla mnie spokojem, niesie mi ukojenie i ciągłą inspirację. Paradoksalnie w nocy widzę więcej niż za dnia..mam bardziej wyostrzone zmysły. Po prostu lepiej czuję.
Pod osłoną nocy potrafię uporządkować swoje myśli, dopiero nad ranem wkrada się do nich lekki chaos wprawiający je w niegroźny wir.
Kiedy cały świat śpi, zaczynam funkcjonować. Od niedawna słyszę nowy dźwięk - to nie jest muzyka ciszy. Ta melodia jest we mnie. Po kilku dniach, a może tygodniach zdałam sobie sprawę, że jest to odgłos bijącego serca. Bijącego inaczej niż do tej pory.
Były momenty w których myślałam, że już wszystko przeżyłam, wszystkiego doświadczyłam, że już wszystko wiem, a historia mojego żywota dość mocno wyryta w świadomości, na pewno nie ulegnie zmianie. Jednak stało się inaczej. Upływający czas dał szansę także mnie, na to by odkryć to, co do tej pory było bardzo głęboko schowane. A może w ogóle nie było znane?
Lubię refleksję zwłaszcza nad sobą, nad swoim istnieniem.
Rozpatruję również naturę innych pierwiastków ludzkich, aż w końcu zastanawiam się nad światem nie mogę pojąć prawideł jakie nim rządzą. Wypieram ze swojego umysłu to, co złe, niegodne człowieka i w ten sposób tworzę własną wyimaginowaną, ale za to idealną niezwykle hermetyczną przestrzeń. Później ruszam w brutalną rzeczywistość nie potrafiąc się w niej odnaleźć.
Znów ciemność skrywa mnie pod swoimi skrzydłami i znów myślę. Choć tym razem uwieczniam moje przemyślenia na papierze. Ponownie zapada bezgłos, dzięki któremu lepiej siebie słyszę. Siedząc przy oknie w towarzystwie wąskiej strużki światła zaczynam pisać.
Nowy rok zawsze napawa mnie strachem przed tym co ma się wydarzyć. Poza lękiem związanym ze sprawami niedalekiej przyszłości, w podobnym stopniu odczuwam tęsknotę, za tym co już zdążyło się dokonać. Jak to możliwe że tak mocno jestem związana ze swoją przeszłością? Wracam do różnych wspomnień, nawet dziwię się że tyle zdarzeń dobrze pamiętam. Przeszłość jest elementem który nas współtworzy, kształtuje a nawet motywuje do dalszego życia. Przeszłość daje naukę egzystencjalną, zrozumienie i nadzieję. Pokazuje że przyszłość może być inna, lub..nieznacznie inna. To jest kwestia indywidualnych, nieprzypadkowych, przemyślanych wyborów.
Przemyślanych-ostatnio lubię to słowo, bo rozumiem jego głębszy wymiar.
Mija północ. Na chwilę przerywam swój pisemny monolog. Nieoczekiwanie wpada mi do głowy Kartezjańskie zdanie ?Myślę więc jestem?. Przez kilka sekund prowadzę polemikę ze sobą, której konkluzja jest następująca: Gdyby każdy posiadał zdolność myślenia istniałby świat a nie jego atrapa. Pozwoliłam sobie na przyzwoitą parafrazę myśli tego wielkiego starożytnego filozofa :?Nie myślę, ale jestem?. Tylko to jest taki prowizoryczny byt. Znak naszych czasów.
Spoglądam za okno, nikogo nie zauważam, ruch uliczny zamarł. W szybie widzę własne odbicie. Być może jestem jedyną osobą, która nie zapadła jeszcze w głęboki sen. A może jest jeszcze ktoś kto myśli i pisze?
Wracam do niezakończonego wątku. Biorę do ręki częściowo zapisaną kartkę. Ostatnie zdanie brzmi: To jest kwestia indywidualnych, nieprzypadkowych, przemyślanych wyborów.
Kontynuuję
Na swoje przyszłe losy człowiek ma wpływ, chociażby dlatego że przeszłość nieustannie instruuje i wypomina to co było złe i chwali to co było dobre. Od przeszłości nie można się odciąć bo jest zbyt ważna. Jeśli ktokolwiek zechce ją wykarczować lub zanegować albo..zignorować, to tak jakby działał przeciw swojej tożsamości..i próbował tworzyć system swoich wartości na czymś co jest złudne i nie ma żadnych podstaw.
Przeszłość ?lubi ?przyszłość, bo przyszłość przed nią ?nie ucieknie?. Taką myślą nieco oderwaną od kontekstu zakończyłam autorski, skompensowany wywód na temat ciągle ?żywych? przeszłych wydarzeń w perspektywie obecnej i następnych lat.
Noc niechętnie ustępuje. Zaczyna się kolejny nowy dzień..ale gdy się ściemni znów będę mieć głowę pełną myśli, a przede mną będzie czysta kartka papieru.
Pozdrawiam Alicja Nap Zd24