Czy ktoś z Was odwiedził kiedyś Wojkowice?
- Napisane przez
- Wydrukuj
- Skomentuj jako pierwszy!
Jeśli nie, pewnie dużo nie stracił. Miasteczko jest typowym obszarem przemysłowym z nieprzekraczającą dziesięciu tysięcy liczbą mieszkańców. Zamknięta już kopalnia, stara cegielnia i liczne fabryki to elementy charakterystyczne dla zabudowy Górnego Śląska.
Jest jednak coś, co wyróżnia Wojkowice spośród miast całej Polski. To tutaj każdego października odbywa się festiwal Blues zza krat. Nazwa nie jest w żadnym wypadku myląca, bowiem chodzi o coroczny przegląd muzyki więziennej. W tym roku miał miejsce już po raz piętnasty, a swoją tradycją sięga początku lat 90.
To nie jedyna rozrywka tego typu, która zapewniana jest osiadłym w zakładach penitencjarnych na terenie naszego kraju. Organizowane są dla nich konkursy plastyczne czy literackie. To, co odróżnia ten w Wojkowicach, to fakt, że prace więźniów nie będą wysyłane pocztą. Skazani z całej Polski, muszą stawić się w jednym zakładzie karnym osobiście, a to oznacza nie lada wyzwanie dla organizatorów. Zapewniają oni, że przewóz więźniów odbywa się przy najstaranniejszym zachowaniu zasad bezpieczeństwa.
Wspomnianym organizatorem festiwalu jest Dyrektor wojkowickiego Zakładu Karnego. Impreza objęta jest honorowym patronatem Dyrektora Okręgowej Służby Więziennej i Rektora Akademii Muzycznej w Katowicach. Widzimy więc, że na potrzeby stworzenia tego typu wydarzenia przedstawiciele służb penitencjarnych współpracują z ludźmi świata kultury. To właśnie spośród tych ostatnich wywodzi się profesjonalne jury, oceniające więźniów, ponieważ festiwal ma charakter konkursowy. Dla zwycięzców przewidziana jest nagroda, w postaci koncertów znanych, bluesowych zespołów.
W festiwalu brak ograniczeń. Może w nim wziąć udział każdy, kto potrafi grać na jakimkolwiek instrumencie. Publicznością są osiadli w zakładzie karnym. Dzięki temu dla niektórych biorących udział w konkursie, jest to jedyna szansa wystąpienia przed tak dużą widownią.
Więźniowie przygotowują się do występów przez kilka miesięcy pod bacznym okiem instruktorów gry i, oczywiście, strażników więziennych. Muzyka pozwala rozładować im negatywne emocje spowodowane utratą wolności. Jest to jakiś rodzaj odskoczni od smutnej codzienności. A z punktu widzenia ludzi z zewnątrz- pozwala spojrzeć na więźnia w innym świetle, zobaczyć w nim człowieka, a nie jedynie kogoś odbywającego karę.
Takie wydarzenie może budzić skrajne emocje. Ma swoich przeciwników i zwolenników. Autorka tekstu studiuje prawo i z doświadczenia wie, że choćby wśród studentów tego kierunku znajduje się znaczna grupa osób, które odmówiłyby więźniom nawet tych praw, przysługujących im z tytułu bycia człowiekiem. Nie widzą tym bardziej potrzeby zapewniania im czegoś, co wykracza ponad wymogi zasad zwykłego humanitaryzmu.
Inni może będą bardziej łaskawi i zauważą zalety płynące z tego typu przedsięwzięcia. Rzeczniczka prasowa zakładu karnego w Wojkowicach, Joanna Korczyńska odpowiada na zarzuty, jakoby więzienie organizowało skazanym rozrywki, podczas gdy pobyt tam miał być karą. To prawda, ale nie tylko. Tłumaczy, że więźniowie przebywają w zakładach także w celu resocjalizacji. Możliwość zaprezentowania swoich talentów, oklaski publiczności i sama muzyka pozytywnie wpływają na osiadłych tam.
Także fakt, że w niektórych kapelach występują gościnnie wychowawcy karanych, jest wymieniany jako zaleta. Więźniowie często postrzegają ich jako ludzi wolnych, przedstawicieli wymiaru sprawiedliwości, których nie darzą zaufaniem. Festiwal pozwala na złamanie dystansu między nimi, ułożenie torów dla lepszej współpracy, pomaga znaleźć wspólny język. W konsekwencji sprawia, że proces resocjalizacji przebiega w łatwiejszy sposób.
W podobnym tonie wypowiadają się i sami zainteresowani więźniowie. Żałują błędów przeszłości i tego, że w tamtym okresie nie związali swojego życia z muzyką. Możliwe, że dziś wszystko wyglądałoby inaczej. Swoje życie po wyjściu z więzienia także chcą kierować w tę stronę. Snują plany o założeniu własnych zespołów czy nauczaniu muzyki.
Czas pokaże, co z tego ziści się w rzeczywistości, ale w samych wypowiedziach widać pozytywną energię i chęć zmiany swojej postawy.
Patrycja Szeląg