Milicja na straży (nie)porządku
- Napisane przez
- Wydrukuj
- Skomentuj jako pierwszy!
Ścigając i tępiąc gangi narkotykowe Brazylijczycy ewidentnie przespali narodziny potwora. Potwora dużo bardziej niebezpiecznego.
Przyzwyczailiśmy się do miejskiej przemocy w tym kraju i niestety już nas ona tak nie szokuje jak powinna. Uliczne walki między gangami a policją stanowią tło do codziennego życia. Brazylia jednak ma jeszcze jeden poważny problem: walczy z samowolą i przemocą policji. A raczej milicji.
To czyściciele, którzy sami wymierzają sprawiedliwość i od zawsze cieszyli się cichym przyzwoleniem władz. Mówiąc o jej początkach zwykle opowiada się historię podrzędnej dzielnicy, której dokuczał gang narkotykowy. Policjanci tam mieszkający założyli samozwańczą grupę obronną i rozbili tę grupę. Udało się, zasmakowali w rzemiośle i zaczęli prowadzić taka praktykę na szerszą skalę. Zaczęli sprzedawać opiekę. Na początku po dobroci wedle życzenia mieszkańców, niestety potem przerodziło się to w ewidentny przymus. I tak oto powstał gang, na który nie można nikomu donieść ? przecież nie ma policji. Zaczęły się podsłuchy i wyższej klasy sposoby na osiągnięcie celu (?niepokornym? podrzucano narkotyki, by potem złapać ich na gorącym uczynku).
Gangi milicyjne nawet nie kryją się z faktem, że chodzi im o pieniądze, nie używają przykrywki samoobrony. Wiedzą, że nic to nie zmieni. Indywidualna odmowa haraczu po prostu się nie opłaca. Nastąpiło całkowite przewartościowanie funkcji. Mieszkańcy nie wiedzą z kim mają do czynienia: czy z brutalnymi funkcjonariuszami państwa, czy z bandytami w strojach funkcjonariuszy. Płace w policji są niskie. Policjanci muszą sobie jakoś radzić i ?dorabiają? po godzinach. W ten sposób nie proszą władz o podwyżki, więc one nie zauważają problemu. Wiadomo, że nie dzieje się to w turystycznych kurortach, tylko w miejscach gdzie wzrok zza idylli nie sięga.
Poważnym problemem jest fakt, iż nieliczni z sędziów mają odwagę przeciwstawić się tym praktykom. Trudno im się dziwić, skoro, jeżeli podejmują jakąś inicjatywę, dostają groźby, a jedna sędzina zapłaciła za swoje ?niepokorne? zachowanie życiem.
Katarzyna Mierzejewska