Błąd
  • JUser::_load: Nie można załadować danych użytkownika o ID: 381
Menu
Agencja marketingowa

To wyć albo nie wyć - Oto jest pytanie?

Płaczemy niemalże codziennie. Każdego dnia znajdujemy tysiące bardziej ważnych czy mniej istotnych powodów by słony smak łez zagościł na naszych policzkach. Wzruszamy się na widok niemowlęcia wtulonego w bezpieczne ramiona matki, słodkiego psiaka ochoczo podającego łapę.

Samoistnie wyzwalają się w nas jakieś skrywane uczucia, wychodzące na światło dzienne w postaci delikatnej mgiełki przesłaniającej nam spojrzenie. Ryczymy jak bobry, kiedy pomiędzy kolejną garścią popcornu a łykiem coli, siedząc wygodnie w kinowej sali, obserwujemy wyczekiwane zakończenie filmu, uwieńczone sukcesem kochanków żarliwie walczących o swoją miłość.

W ciszy szlochamy, ocierając słone kropelki z twarzy, gdy niespodziewana śmierć niweczy plany książkowych bohaterów, za których podczas całej lektury tak mocno trzymaliśmy kciuki. W ruch idą nieprzebrane ilości chusteczek higienicznych, które po kolejnym wybuchu chlipania, rzucamy na stos utworzony gdzieś na odcinku łóżko – drzwi.

To znowu niespodziewane skaleczenie czy nieoczekiwany ból głowy wprawiają nas w dziwny stan niemożności, powodujący mimowolny napływ łez do oczu. Wyjemy jak opętani niejednokrotnie. I to wcale nie jest oznaka słabości czy braku twardej postawy, to zwykły ludzki odruch, sprawiający, że nagromadzone napięcie wraz z pierwszą łzą nagle jak ręką odjął odchodzi z pola naszego czucia. Czasem z bezsilności popłakujemy sobie w jakimś ustronnym miejscu, bez niepotrzebnych gapiów dookoła. Bywa, że paradoksalnie płaczemy ze śmiechu.
Wybuchamy niespodziewaną lawiną łez, kiedy to przyjaciółka opowiada nam nieziemsko komiczny dowcip o blondynce. Nieznośny malec przechodząc obok wystawy z kolorowymi zabawkami mazgai się, rycząc w niebogłosy, wprawiając tym samym osłupiałą matkę w zakłopotanie, gdy ten zawodząc przyciąga wzrok zdziwionych gapiów.

Łzami można wyegzekwować swoją rację, zdobyć czyjeś poparcie, a czasem wymusić kolejną lalkę czy wyjście na imprezę. Jednakże nie powinno się nadużywać takiego zachowania, bo co za dużo to nie zdrowo. Stając z drugiej strony, kogoś kto twarzą w twarz spotyka się z absztyfikantem wyrywającym sobie z żalu ostatnie włosy na głowie, nie powinniśmy dać złapać się w pułapkę zgotowaną przez niesfornego mazgaja i jeśli to możliwie odpierać atak natręta. Nadmiernie stosując zabieg lamentowania możemy zostać niesłusznie wyśmiani i sprowadzeni do roli cierpiętnika czy nieudacznika.

Przez to inni mogą traktować nas niezbyt poważnie, przede wszystkim jeśli zachowujemy się tak w miejscu pracy czy publicznym urzędzie. Płacz może stać się również sposobem na życie. Lamentujący żebrak, wyciągający rękę po pomoc, niejednokrotnie spotka się z przychylnością ze strony przechodniów, wzruszonych jego skrajną sytuacją losową. Płacz na życzenie to również chleb powszedni dla aktorów, którzy nauczyć musieli się tej niewątpliwie trudnej sztuki panowania nad własnymi emocjami, by wymagający odbiorca uwierzył w ich prawdziwe intencje.

Sportowiec dobiegający do upragnionej mety, po ciężarach i znojach codziennych treningów i wyrzeczeń, stający na podium ze łzami w uradowanych oczach wcale nie napawa nas pogardą, przeciwnie, wzbudza szacunek i dostarcza wielu wzruszeń. Wytrawny kibic w takiej sytuacji także nie zdoła powstrzymać radości, spowodowanej przecież chwałą swojego idola. On także wzruszy się w przypływie emocji, a nagromadzona euforia unaoczni się w postaci kilku spontanicznych kropelek. „Czego beczysz?” – ile razy usłyszałeś to w swoim życiu? Z pewnością niejednokrotnie. Ktoś uraził Twoje uczucia, więc nie mogłeś pozostać obojętny. Ukochana mama czy wspaniały chłopak nadepnęli Ci na odcisk, to bolało, dlatego obojętnie nie można było przejść obok tego wydarzenia. Płacz wtedy jest dobrym rozwiązaniem.

Nie lamet czy rozpacz, ale chwilowy upust emocji. W życiu zdarzają się również niespodziewane i dramatyczne sytuacje, spowodowane nagłą śmiercią czy chorobą ukochanej osoby. W zaistniałej sytuacji płacz nie przypomina już cichego łkania czy spontanicznego uronienia łzy, zakrawa to raczej o nieludzkie wycie, rozpacz nie do przeskoczenia, zwierzęce wręcz zawodzenie. Płacz w tym momencie może być jedynym i prawdziwie kojącym lekarstwem.

Człowiek w obliczu osobistej tragedii nie powinien powstrzymywać emocji, bo trzymanie w sobie cisnących się do oczu łez powoduje jeszcze większą frustrację i rozgoryczenie. Płacz jak nic na świecie może oczyścić i ciało i duszę z wewnętrznych toksyn, niszczących organizm od środka. Hamowanie emocji może stać się przyczyną wielu chorób i patologii. Kiedyś przecież to skumulowane napięcie musi opuścić człowieka, oby nie w postaci nerwicy czy niepotrzebnego wyładowania napięć na niewinnej osobie, będącej gdzieś pod ręką.

Rozpłakać się to wcale nie wstyd. Mówi się, że prawdziwy mężczyzna nie płacze, bo to oznaka słabości, domena kobiet i dzieci. Najwyższy czas aby obalić ten chory stereotyp. Czy nie wzruszyłby nas widok potężnego faceta ze łzami w oczach, podczas heroicznego aktu ratowania z piekielnych płomieni bezbronnego malca? Wzruszyłby, z pewnością bardziej aniżeli ten sam mężczyzna z twardą, powściągliwą i beznamiętną miną. Świat jest pełen emocji, a wzruszenie nierozerwalnie do nich należy, dlatego nie można się tego wstydzić czy chować głowy w piasek, bo co ludzkie nie jest przecież nam obce.
Należy uzewnętrzniać nasze zakamuflowane uczucia, jednakże nie powinno się tego ukazywać zawsze i wszędzie, przesadzać z manifestacją którejkolwiek z emocji. Trzeba płakać, śmiać się, bo wszystko jest dla ludzi.

Oby tylko nie przesadzić z nadmiernym wyrażaniem siebie. Podobnie jak alkohol w małych ilościach zdrowiu i życiu nie zaszkodzi, tak płacz w konkretnych sytuacjach nie wywoła niepotrzebnego skandalu, należy czasem dostosować się przecież do pewnych kanonów. Bo co by było gdyby na rodzinnym spotkaniu, pełnym ciepłych rozmów i gestów, w momencie gdy dookoła słyszeć da się radosne „100 lat”, ktoś nagle wybucha spazmatycznym płaczem a z otchłani gardła daje się we znaki jakiś żałosny skowyt? Konsternacja, niedowierzanie, intymne pytania…

I czy do szczęścia potrzebne nam politowanie i wpędzanie innych na siłę w poczucie winy spowodowane naszym chwilowym wahaniem nastrojów? Nie rozpowszechniajmy takiego stanu rzeczy kiedy nie wymaga tego sytuacja. Po co na siłę psuć wszechobecną radość. Należy panować nad emocjami i nie rozdawać ich na prawo i lewo. Co innego gdy życie zmusza nas do uczestnictwa na przykład w pogrzebie, ceremonii smutnej i przykrej niewątpliwie. Wtedy nawet wypada nam uzewnętrznić swoje uczucia i nikogo nie powinno to zdziwić czy zniesmaczyć.

Jednakże wcale nie musimy tego tak jawnie okazywać, to zależy od jednostki, przecież są tacy którzy wolą łkać w samotności, bez towarzystwa innych. Można płakać, a czasem nawet trzeba, można szlochać, łkać, żalić się ale w trochę „przystosowanych” do tego warunkach. W momencie kiedy zmusza nas do tego życie, nagła chwila, wtedy jest to normalne i nikt nie będzie czuł się zażenowany naszym niepotrzebnym rozgoryczeniem.

 

www.Zd24.pl, Ilona Opolska

Skomentuj

Upewnij się, że pola oznaczone wymagane gwiazdką (*) zostały wypełnione. Kod HTML nie jest dozwolony.

powrót na górę

Reklama

biuro wirtualne

 

              Wiadomości            Wydarzenia             Świat                Polityka                 Gospodarka                   Sport                     Waszym zdaniem                   Styl życia                                                         

Korzystając z naszej strony wyrażasz zgodę na wykorzystywanie przez nas plików cookies. Więcej informacji tutaj . Zaktualizowaliśmy naszą politykę przetwarzania danych osobowych - RODO. Tutaj znajdziesz treść naszej nowej polityki a tutaj więcej informacji o Rodo