Pawłowicz traktuje salę sejmową jak bar czy restaurację
- Napisane przez
- Wydrukuj
- Skomentuj jako pierwszy!
Niektórym posłom nie spodobało się zachowanie Krystyny Pawłowicz z PiS, która podczas wieczornych głosowań na sali sejmowej zajadała się dość dużą kanapką, a później sałatką z pudełka. Od komentarza w tym temacie nie powstrzymał się Andrzej Rozenek z Twojego Ruchu i stwierdził, że Pawłowicz zamienia Wysoką Izbę w bar mleczny, a następnie skierował do niej prośbę o wyniesienie brudnych naczyń.
Posłanka najwyraźniej zdenerwowała się takim traktowaniem i postanowiła wysłać specjalne oświadczenie w tej sprawie do ,,Super Exspressu’’. Pisze w nim, że wolno jeść na sali sejmowej, a także podkreśla, że powinno się jeść, kiedy marszałek sejmu ustala w taki sposób porządek obrad, oraz taki tryb pracy posłów.
Pawłowicz podkreśla, że owe głosowania wyznaczone na wiele godzin nocnych i wczesnoporannych, gdzie z sali sejmowej wyjść nie można absolutnie usprawiedliwiają jedzenie na sali sejmowej. Podała nawet kilka nazwisk posłów, którzy nie od dziś lubili podjeść w tym miejscu i nikt nie robił z tego afery. Przytoczyła również, że w ten czas, kiedy ona jadła Sikorski jako marszałek Sejmu cały czas popijał donoszone mu napoje.
Posłanka PiS jest przekonana, że nie byłoby afery gdyby nie ,,Palikociarze’’ z wyraźnym wsparciem Sikorskiego. Uważa, że jeśli nie można by jeść na sali Sejmowej, to często nie stałyby tam ciasta, napoje czy kanapki.
Oczywiście pustego żołądka nikt nie oszuka, a kilka godzin siedzenia w jednym miejscu może wywołać ssanie. Niemniej, co by to było, gdyby wszyscy na sali szmerali pudełkami z sałatką i chrupali kanapki? W żadnym innym zakładzie pracy niestety by to nie przeszło, bo od tego jest przerwa na posiłek, a wiedząc, że będziemy pracować dłużej musimy najeść się wcześniej.
Zd24