Więzień połknął żyletki i będzie musiał je wydalić
- Napisane przez
- Wydrukuj
- Skomentuj jako pierwszy!
Jeden z więźniów odbywający karę w zakładzie karnym we Włodawie połknął kilka żyletek, ponieważ chciał zrobić na złość swojej wychowawczyni. Zapomniał jednak o dość istotnym fakcie, a mianowicie o tym, iż na drugi dzień miał opuszczać więzienie.
Pomimo tego, że 30-latek trafił do włodawskiego szpitala lekarze podjęli decyzję, że nie będą go operować. Taki obrót sprawy sprawił, że mężczyzna sam zrezygnował z pobytu w szpitalu.
Wyszedł za więzienne mury i wrócił do Puław, gdzie mieszka. Niestety poczuł się źle i szybko udał się do szpitala.
- ,,To był bardzo silny ból w klatce piersiowej. O szóstej byłem już w szpitalu w Puławach i zgodziłem się na operację, ale tej nie przeprowadzono. Na początku nic nie jadłem, głodziłem się, potem zacząłem jeść, ale to nic nie dało. Od tamtej pory mam w sobie te żyletki i chciałbym, żeby mi je wyjęli. Tymczasem ordynator powiedział, że wychodzę do domu’’ - powiedział dla „Dziennika Wschodniego" Adrian.
Lekarze tłumaczą się, że nie mieli pojęcia, iż więzień połknął całe żyletki. Byli przekonani, iż wcześniej je połamał.
- ,,O tym, że pacjent połknął trzy całe żyletki, dowiedzieliśmy się dopiero dzisiaj, bo wcześniej mówił tylko o połamanych (...) Na zdjęciu rentgenowskim widać było jedynie metaliczne cienie. Wymacanie ich może spowodować perforację, dlatego operacja byłaby ryzykiem, którego w mojej opinii nie powinniśmy obecnie ponosić. Liczę na to, że pacjent te żyletki po prostu wydali, pozbywając się ich bez medycznej ingerencji’’ - mówi ordynator Oddziału Chirurgii Ogólnej w puławskim SP ZOZ, lek. med. Jarosław Furtak.
30-latek pozostał w szpitalu na obserwacji. Zaproponowano mu konsultację u psychiatry, ale nie wyraził chęci, aby się jej poddać.