Ludzie mieszkający obok nagle usłyszeli potężny wybuch, a kiedy przerażeni wybiegli na zewnątrz zauważyli, że na miejscu warsztatu leży kupa gruzu. Sąsiedzi natychmiast pobiegli na pomoc właścicielom warsztatu.

- ,,Sąsiadka i jej syn musieli stać w wejściu, bo wybuch wyrzucił ich na zewnątrz. Nic poważnego im się nie stało. Gorzej było z Darkiem, właścicielem. Został przysypany. Na szczęście ludzie pomogli mu się wydostać. Był cały osmalony, opaliło mu włosy. Ale przeżył! To prawdziwy cud! - relacjonują świadkowie.

Właściciela warsztatu 42-letniego Dariusza S. śmigłowcem przetransportowano do szpitala. Medycy również zajęli się udzielaniem pomocy jego żonie i synowi.

Wstępne oględziny gruzowiska, których dokonali strażacy i policjanci nie wskazują na to, aby pod warsztat podłożono jakiś ładunek wybuchowy. Najprawdopodobniej wybuchł gaz w warsztacie gdzie zakładano instalacje gazowe.

ZachodniDziennik