Secondhand, odzież używana – śmieć czy oszczędność?
- Napisane przez
- Wydrukuj
- Skomentuj jako pierwszy!
W ostatnich latach, niczym grzyby po deszczu, powstają sklepy z odzieżą używaną. Szczególnie dużo widać ich w małych miastach, ale są obecne również w stolicy.
Społeczeństwo w ocenie zakupów ubrań z second-handów jest podzielone.
Czy ludzie, którzy tam kupują robią to z powodu biedy?
Dla oszczędności.
Czy są inne powody?
W tzw. ciuchlandach można kupić ubrania na wagę lub wycenione. Najczęściej towar tych sklepów pochodzi z Francji, Wielkiej Brytanii, ale również z innych części Europy.
Zwolennicy ubierania się w odzież używaną twierdzą, iż ubrania tego typu nie odbiegają jakością od nowych. Może to być prawdą, biorąc pod uwagę fakt, że w second-handach najczęściej oferowane są ubrania markowe, znanych zagranicznych producentów.
Częstymi klientami ciuchlandów są studenci, którzy chcą nadążyć za modą, a jednocześnie nie stać ich na nowe, firmowe ciuchy. Rozmawiając z dwudziestokilkuletnią klientką sklepu z odzieżą używaną dowiedziałem się, że można w nim kupić cały strój za nie więcej niż 20-30 złotych, co nie byłoby możliwe w żadnym, nawet najtańszym sklepie oferującym ubrania nieużywane.
Drugi punkt widzenia, przedstawiają osoby, opowiadające się za nabywaniem odzieży jedynie nowej. Mówią one, że noszenie ubrań po kimś jest mało higieniczne oraz wiąże się z dyskomfortem. Argument finansowy do nich nie przemawia. Są zdania, że noszona przez obcą osobę koszula jest potencjalnym źródłem zarazków i chorób.
Z pewnością ubieranie się w sklepach z używanymi ubraniami nie jest oznaką ubóstwa – przyznają się do tego także ludzie zamożni oraz politycy.
Kupowanie w takich miejscach świadczy o oszczędności, ale jednocześnie jest wyrazem chęci nadążenia za modą oraz choć zbliżenia się do świata luksusu. Nabywanie odzieży używanej niesie ze sobą możliwość odciążenia portfela oraz noszenia „firmówek” - są to jej główne zalety.
Oczywistą i zarazem główną wadą z pewnością jest fakt, że ubrania te są używane. Decyzja, co do zakupów jak zawsze pozostaje w rękach konsumentów.
M. Rainka