Polki: na co najczęściej umierają?
- Napisane przez
- Wydrukuj
- Skomentuj jako pierwszy!
Choroby układu krążenia i nowotwory to najczęstsze przyczyny przedwczesnych zgonów Polek. Ryzyko zachorowania można zredukować, ponieważ ponad połowa czynników wpływających na zdrowie zależy od nas samych - przekonywali uczestnicy konferencji "Zdrowie kobiet w Polsce".
Konferencję, która odbyła się w poniedziałek w Sejmie, zorganizowała Podkomisja Stała ds. Zdrowia Publicznego. Honorowy patronat nad nią objął marszałek Sejmu Grzegorz Schetyna, a honorowym gościem była b. sekretarz stanu USA Madeleine Albright. Jak mówiła przewodnicząca sejmowej Komisji Zdrowia Beata Małecka-Libera, choroby onkologiczne i kardiologiczne to dwie główne przyczyny przedwczesnej umieralności kobiet w Polsce.
Tymczasem ryzyko zachorowania - zarówno na nowotwory, jak i choroby układu krążenia - można zmniejszyć, prowadząc zdrowy tryb życia i wykonując regularne badania profilaktyczne. "To długa i żmudna droga, ponieważ w profilaktyce nie ma efektów od razu" - podkreśliła. Prof. Antonina Ostrowska, socjolog z PAN, przekonywała, że profilaktyka powinna być prowadzona z uwzględnieniem pozycji materialnej i społecznej pacjentów.
Przypomniała, że problemy zdrowotne zależą w dużym stopniu od sytuacji życiowej - kobiety uboższe, które mieszkają tam, gdzie dostęp do lekarza jest utrudniony, które mają wiele obowiązków, są zagrożone chorobami w stopniu znacznie większym niż te z dużych miast, lepiej wykształcone i w dobrej sytuacji materialnej. "Programy profilaktyczne są sztywne i nie biorą pod uwagę tych różnic.
A kobiety często troszczą się o rodzinę, zaniedbując własne zdrowie, stereotyp Matki-Polki poświęcającej się dla innych jest wciąż żywy" - zaznaczyła. Także Agata Karowicz-Bilińska z Centralnego Ośrodka Koordynującego Populacyjny Program Profilaktyki i Wczesnego Wykrywania Raka Szyjki Macicy zwróciła uwagę, że na ten rodzaj nowotworu najczęściej chorują i umierają kobiety o najniższym statusie społecznym. "I one nam z tej profilaktyki uciekają" - dodała. Prof. Marek Spaczyński, kierownik Ośrodka Koordynującego, podkreślił, że rozwój raka szyjki macicy trwa ok. 13 lat, więc czasu na reakcję jest sporo.
Jednak wciąż zbyt często pacjentki zgłaszają się za późno, nie mają zwyczaju regularnie odwiedzać lekarza, ani robić badań, wiele z nich z ginekologiem miało do czynienia jedynie przy porodzie. Do tego dochodzi brak edukacji seksualnej w szkołach, a więc brak podstawowej wiedzy na temat zdrowia reprodukcyjnego i traktowanie tej sfery jako tematu tabu. "Mimo że mamy dobrą kadrę i wysokiej klasy aparaturę, niewiele możemy zrobić, gdy nowotwór jest zbyt zaawansowany" - przekonywał.
Co roku na raka szyjki macicy zachorowuje ok. 3 tys. kobiet, z czego 56 proc. umiera - połowa z nich nigdy nie miała robionej cytologii. Krajowy konsultant w dziedzinie kardiologii prof. Grzegorz Opolski zwrócił uwagę, że kobiety najbardziej boją się nowotworów, zapominając, że równie groźne są dla nich choroby układu krążenia. "53 proc. pacjentów, którzy umierają z powodu zawałów serca i udarów mózgu to kobiety.
Co druga Polka ma za wysoki cholesterol, nadwagę i za mało ruchu" - mówił. Prezeska Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego Janina Stępińska podkreślała, że większość czynników, które wpływają na ryzyko chorób krążenia, można zredukować, prowadząc odpowiedni tryb życia. Minister zdrowia Ewa Kopacz przekonywała, że środków na profilaktykę, badania i odpowiedni sprzęt w budżecie jej resortu nie zabraknie, podkreślała jednak, że równie ważne jest zachęcenie kobiet do badań, żeby się nie bały ich robić.
Przypominała, że szansa na przeżycie przy wczesnym wykryciu raka piersi wynosi ok. 80 proc., rak szyjki macicy wykryty odpowiednio wcześnie jest wyleczalny w ponad 90 proc. (PAP)