Czy religia powinna być w szkołach?
- Napisane przez
- Wydrukuj
- Skomentuj jako pierwszy!
Rok szkolny przed nami, a z nim pytanie "Czy lekcje religii są potrzebne", czy Polacy są za udziałem kościoła również w życiu publicznym? Pamiętamy jak wprowadzono na mocy instrukcji Ministra Edukacji Narodowej z 30.08.1990 r. religię do szkół.
Ja pamiętam to osobiście – nie umiem teraz powiedzieć, w której to klasie było, ale nagle z salek katechetycznych przy parafii (wyborowanych kosztem społecznym, przypomnę) przenieśliśmy się do szkoły.
Odtąd nie trzeba było po lekcjach drałować do kościoła (było niedaleko, na szczęście pięć minut drogi), to księża przychodzili do nas. Mnie było wtedy wygodniej, ale nie wiedziałem o co było tyle hałasu. Pamiętamy jak Palikot chciałby wyprowadzić religię ze szkół. Jeśli dobrze przypominam sobie, to nasze lekcje religii nigdy nie były ciekawe.
To, że przenieśliśmy się do szkoły było wygodniejsze, ale do dziś pamiętam te dowcipy o tym, że dzieciaki do szkoły idą na religię, a do sal katechetycznych na przysposobienie obronne. Tak grzmieli kabareciarze. Do bodajże ósmej klasy mieliśmy księdza z parafii, a ocenę dostawało się za znajomość pacierza.
Dopiero ostania klasa dała nam trochę orzeźwienia, bo nowy ksiądz był znacznie bardziej ciekawy – można było z nim pogadać na różne tematy, nie odpytywał z modlitw. Był interesujący, zajęcia były zajmujące. Szkoda tylko, że poszedł za nim smrodek molestowania uczennic. Nie wiem do dziś czy to prawda, ale smrodek pozostał. Za to pamiętam innego księdza, którego dzieciaki się po prostu bały na lekcjach. Lubił on niegrzecznych karać poprzez łapanie za uszy.
Uroczo nie?
Lekcje religii w szkołach są wynikiem porozumienia Rzeczpospolitej ze Stolicą Apostolską i aby to zmienić trzeba by było zmienić konkordat.
Szanse na to są mizerne, jak sam mówił dziś Janusz Palikot w radiowej Trójce, ale trzeba coś zmienić. Bo nauka religii w Polsce nie jest robiona porządnie. Większość uczęszczających na zajęcia religii robi to, żeby nie być wytykana palcami, niezależnie czy chcą to robić czy nie. Tych, co nie uczęszczają wytyka się palcami. Uważa się za odmieńców. Lekcje etyki nie są dostępne w większości szkół, bo po co to robić dla kilku co najwyżej uczniów.
Badania pokazały, że religia jest potrzebna dzieciakom do rozmów między sobą oraz do odrabiania lekcji. Czy to po to mamy religię w szkołach? Tylko czym powinna być lekcja religii. Bo przecież nie indoktrynacją katolicką. To chyba nie tędy droga. Bo to się nie sprawdza. Popatrzcie ile osób uczęszcza co niedziela do kościoła. Ile jest powołań do zakonów i na posługę kapłańską.
Mówi się, że połowa Polaków jest w kościele raz w roku! Nawet wiem kiedy – na Boże Narodzenie. Śmiem twierdzić, że źle prowadzone lekcje religii do tego prowadzą. Wkrótce, poza staruszkami nie będzie nikt chodził na msze. Tak jak to jest choćby w Anglii, Francji czy Niemczech. To jaka powinna być lekcja religia, że pozwolę sobie powtórzyć pytanie.
W angielskich szkołach religia to raczej religioznawstwo. Dzieci poznają różne religie, różne wierzenia, różne systemy wartości, mają szanse poznać inne kultury oraz trochę historii różnych nacji, kultur i wyznań. To wydaje mi się znacznie bardziej pożyteczne niż klepanie pacierzy.
To daje nie tylko wiedzę, ale także pozwala zrozumieć innych. Lekcja religii powinna uczyć tolerancji. Bo jak czegoś nie znasz, to większa szansa, że tego czegoś nie będziesz lubić, lub wręcz będziesz się bać. Ja nie twierdzę, że ksiądz nie jest od tego, żeby mówić o chrześcijaństwie. Ale w szkole nie powinno mieć miejsce żadne wymuszanie.
Po kilku latach dobrze prowadzonych zajęć religii młody człowiek powinien umieć wybrać w co wierzy, a także dlaczego. A to jest raczej wyjątkiem niż regułą w polskich szkołach, gdzie uczą religii.
Myślę, że nie ma potrzeby wyciągnięcia religii ze szkół. Ale jest potrzebna poważna dyskusja i debata czym powinna być lekcja religii. Szkoda by było, żeby uczniowie chodzili na religię tylko po to, żeby podwyższyć sobie średnia. Nie uważacie Państwo?
Artur Pomper, Zd24.pl