NAFTA na tle UE
- Napisane przez
- Wydrukuj
- Skomentuj jako pierwszy!
Z ust unijnych oficjeli często się słyszy, że w dobie globalnej gospodarki "cały świat podlega procesom integracyjnym". Nie jest to do końca prawdą, zważywszy iż dla eurooszołomów termin "integracja", oznacza "scalenie grupy państw w scentralizowaną federację".
Z tego typu osłanianiem się przed "zagrożeniami", jakie niesie XXI wiek, mamy do czynienia tylko na Starym Kontynencie. Na całym świecie powstają bloki handlowe, tworzone nie w celu fedaralizacji, a zwykłej współpracy gospodarczej, przynoszącej stronom wymierne korzyści.
Unia Europejska, ze swoją polityczną nadbudową, kontrolującą prawa odnoszące się do służby zdrowia, oświaty, pracy, sił zbrojnych, środowiska, czy budżetów państw członkowskich, z jedną walutą, terytorium, obywatelami, bankiem centralnym, prezydentem, korpusem dyplomatycznym zawierającym umowy międzynarodowe oraz parlamentem, wypada niezwykle blado na tle inicjatyw, których celem nie jest polityczna jednolitość, a dobrobyt obywateli konkretnej grupy krajów. Za przykład niech posłuży nam NAFTA, czyli Północnoamerykańskie Stowarzyszenie Wolnego Handlu.
NAFTA, powołana drogą umowy międzynarodowej zawartej przez Stany Zjednoczone, Kanadę i Meksyk, istnieje w Ameryce Północnej od 1994 r. W przeciwieństwie do Unii, nie jest to byt stworzony w celu "coraz głębszej integracji" na wszystkich polach, a jedynie strefa bezcłowego krążenia towarów i usług. Nie posiada ona ponadnarodowych struktur, zaś normy prawne z niej wynikające, nie stoją ponad prawem państw członkowskich. Gdy w Europie lizbońskiej mówi się otwarcie, że zamierzeniem UE jest likwidacja resztek prawnomiędzynarodowej samodzielności jej członków i powołanie państwa na wzór USA, NAFTA nie dąży nawet do ujednolicenia stawek celnych w handlu z krajami trzecimi.
Sukces Północnoamerykańskiego Stowarzyszenia Wolnego Handlu, który da się zmierzyć liczbami, czy to wzrostu kapitału (szczególnie w Meksyku), czy miejsc pracy, powinien stać się lekcją dla europejskich elit politycznych. NAFTA, stawiająca sobie za cel likwidowanie barier handlowych, zostawiła daleko w tyle UE, aspirującą do stania się coraz bardziej jednolitym państwem związkowym. Europa i Ameryka wybrały dwie przeciwne drogi integracyjne, z których jedna prowadzi do dobrobytu, zaś druga do ekonomicznej zapaści. Nie jest jeszcze za późno na rozwiązanie "Republiki Europejskiej" (nazwa postulowana przez G. Verhofstadt'a), i zastąpienie jej europejską wersją NAFTY.