Justyna Kowalczyk przyznała się do depresji
- Napisane przez
- Wydrukuj
- Skomentuj jako pierwszy!
Justyna Kowalczyk przyznała się do depresji. Biegaczka narciarska od kilkunastu miesięcy jest w bardzo trudnej sytuacji życiowej i po raz pierwszy zdecydowała się o niej opowiedzieć.
Strzępy informacji o Kowalczyk docierały do fanów za pomocą jej profili na portalach społecznościowych. Sportsmenka zagadkowymi statusami nieopatrznie podsycała plotki. Szczególnie informacja o "utracie Dzieciątka" zelektryzowała tabloidy, które dopatrywały się w tym aborcji, utraty zwierzęcia czy w końcu romansu z żonatym mężczyzną.
Najprawdopodobniej to niefortunne wydarzenie miało wpływ na decyzję Kowalczyk o udzieleniu wywiadu "Gazecie Wyborczej" i przyznaniu się do depresji, na którą choruje od kilkunastu miesięcy.
- Bywały takie dni, gdy jedynym moim widokiem był sufit w pokoju. Gdy nie miałam siły ani chęci wstać z łóżka - stwierdziła Kowalczyk.
- Mam już dość udawania i kłamstw. Wracam teraz do treningów wcześniej, niż zakładałam, bo chcę złapać się tego, co jest dla mnie pewne, jasne - dodała.
- Coraz trudniej kłamać: dlaczego nie przyjmuję większości zaproszeń, dlaczego boję się iść do tłumów, dlaczego zemdlałam niedawno na maratonie, dlaczego mnie nie było gdzieś, gdzie miałam być. Na początku maja przeżyłam klasyczne załamanie nerwowe. Teraz może być już tylko lepiej. Mój dół nie ma nic wspólnego z wygranymi czy przegranymi w sporcie. Z presją sportową radzę sobie tak samo, jak to robiłam zawsze - powiedziała Justyna Kowalczyk.
Polka podjęła trzy nieudane próby leczenia farmakologicznego. Zdecydowała się opowiedzieć swoją historię "Gazecie Wyborczej" i Sport.pl by przełamać negatywny wydźwięk sformułowania "przyznać się.
Źródło: wp.pl