Cudowne lata 90-te
- Napisane przez
- Wydrukuj
- Skomentuj jako pierwszy!
Jeszcze rano nie miałam pojęcia, że wieczorem zasiądę z takim pomysłem na artykuł. A to wszystko przez Andrzeja Stasiuka i jego książkę „Jak zostałem pisarzem?”. Autor opisuje w niej swoją drogę, która doprowadziła go zawodu.
Opowiada o swoich latach młodzieńczych w okresie PRL-U, strojach, muzyce, ideach, ukochanych miejscach.
Może i to nie były moje czasy, ale natchnęły mnie myślą: „A może i ja opisze swoje?” Takim, więc sposobem siedzę przed ekranem komputera i spisuję największe hity lat 90tych. Donaldyzacja W czasach dzieciństwa miała kompletnie inny wydźwięk niż dzisiaj, bynajmniej nie polityczny.
Dziś, ma przedrostek ‘Mc’ i ściąga wszystkie dzieci z okolicy. Fakt, w latach 90tych powstała już sieć ich ‘restauracji’, ale nie znaczyło to, że wszyscy wybierali się tam na obiad.
Wtedy Donaldyzacja znaczyła kompletnie coś innego a mianowicie zasypanie sklepów małymi, pysznymi gumami do żucia z wizerunkiem Disney’owskiego Kaczora Donalda na papierku. Później gumy Turbo.
Chyba każdy z nas pamięta to kolekcjonerskie zacięcie, które towarzyszyło zbieraniu papierowych wizerunków samochodów. Kwestia smaku Dla mnie jednym z największych smaków dzieciństwa są małe, mleczne gwiazdki MilkyWay, które teraz (podobno!) można zdobyć głównie w Niemczech.
Pakowane po kilka sztuk w małe torebeczki i dość drogie jeśli chodzi o kieszenie bardzo młodego człowieka. Andruty za to, to hit szkolnych sklepików. To lekki wafelek w formie dużego opłatka. Pyszny jako przekąska i w dodatku bardzo tani. Smakował chyba wszystkim. Nigdy nie słyszałam, by ktoś narzekał.
To prawie tak, jak z oranżadą w proszku. Kto by ją zalewał? Każde dziecko wiedziało, że najsmaczniejsza jest zjedzona ‘palcem’ prosto z torebki. To prawie jak z Vibovit’em. Najlepszy na ’sucho’. A oranżady w zwrotnych butelkach? Każda po ok. 50gr, chłodna, idealna na letnie upały.
Nie zapominajmy również o chrupkach marki Star Foods. Kilka smaków: orzechowy, serowy, pizza, tomato i wszyscy zajadali się na potęgę. Kto by w młodzieńczym wieku przejmował się cellulitem i otyłością? Nikt. A więc chrupki stały się często alternatywą szkolnego, drugiego śniadania. Kanapka lądowała do kąta. Gusta muzyczne Kasety magnetofonowe to hit lat 90-tych.
Każdy miał jakieś. Zazwyczaj w dużych ilościach. Dla nastolatków była to epoka wszelakich bandów: boysbandów, girlsbandów i jedynego w historii muzyki popularnej wsiurbandu, czyli The Kelly Family. Starsi zaczęli nabywać albumy The Smashing Pumpkins, Nirvany i składanki The Doors, przy których w nocy przez okno paliło się pierwsze papierosy. Młodsze rodzeństwo słuchało „Smerfne hity” czyli przeróbki znanych utworów śpiewanych przez małe, niebieskie, stworki. A Just 5? Boysband złożony z 5 mężczyzn (niezbyt dorosłych) śpiewających rzewne piosenki o miłości. Chyba wszystkie dziewczyny się w nich kochały.
To prawie tak jak chłopaki wodzili oczami za Spice Girls. Gadżety No tak, każde lata mają w sobie coś charakterystycznego. W tym przypadku masowym zainteresowaniem cieszyły się konsole Nintendo czy Pegasusy. Rodzice czas spędzony przy konsoli, wydzielali jak słodycze. Jednak magia ekranu nie wpływała na nas tak jak dzisiaj.
Wtedy ciężko było wyciągnąć dziecko z dworu a nie na dwór. Każde z nas, do późnych godzin wieczornych, potrafiło bawić się na trzepaku, grać w nogę czy łazić po drzewach. Kultowym zapachem okazał się męski Old Spice.
Chyba każdy z nas widział kiedyś u siebie na półce w łazience tą charakterystyczną, czerwoną buteleczkę z wizerunkiem statku z masztem. Zapachu nie zapomnę do końca życia. Telewizja Pamiętacie jeszcze Power Rangers? Nie wspomnę nawet, ile serii wyszło o tej grupce młodocianych wojowników, którzy ratowali miasto.
Prawie jak Dragon Ball. Japońska bajka, która jak tylko pojawiała się na kanale RTL7 sprawiała, że dzieci znikały z dworów. Identycznie działał Kapitan Cubasa. Czy ktoś jeszcze pamięta młodzieżowe seriale o zabarwieniu horrorystycznym takie jak ‘Gęsia skórka’ lub ‘Czy boisz się ciemności’? Ja niektóre historie pamiętam do dziś.
Tak właśnie wyglądało moje dzieciństwo. Smak lat 90-tych znam z autopsji. Wspominam je z rozrzewnieniem, ale i z uśmiechem na ustach. Nic mi wtedy nie brakowało.
Dlatego nazywam je słodkie. Gdyby tylko istniała taka możliwość chętnie wróciłabym do tamtych lat, znajomości, do lat, w których wszystko było takie proste i beztroskie. Na koniec mam tylko jeszcze jedno pytanie: Pamiętacie to wszystko?
Justyna Dopieralska, zd24