Obciach na walce Szpilki
- Napisane przez
- Wydrukuj
- Skomentuj jako pierwszy!
Od wielu tygodni kibice z niecierpliwością wyczekiwali gali Wojak Boxing Night. Wszyscy przede wszystkim ostrzyli sobie zęby na starcie Artura Szpilki.
W Rzeszowie przyszło mu zmierzyć się z Tarasem Bidenką. Wszyscy podkreślali, że będzie to jego najtrudniejszy rywal w karierze.
To ma być spokojna walka, ale jak tylko trafię go mocno, to wracam do swojej natury. Nie nastawiam się jednak rzeczywiście na nokaut. Wyjdę na ring, by ładnie boksować. Na pewno kibice zobaczą wiele serii z mojej strony, które będę się starał wykonać jak najlepiej - mówił po wczorajszym ważeniu "Szpila".
Ukrainiec jednak nie odrobił do końca lekcji przed walką w Polsce. Przyznał bowiem, że widział tylko fragmenty walk swojego rywala.
Czyżby lekceważył pięściarza z Wieliczki? Tego mieliśmy dowiedzieć się w walce wieczoru. Niepokój budziła także przemiana Polaka, który za sprawą pracy z psychologiem sportowym znacznie złagodniał.
"Szpila" zgodnie z obietnicą nie rzucił się od razu do mocnych ataków. Kontrolował wydarzenia w ringu i górował przede wszystkim dynamiką. Czekał na błędy rywala zadając co jakiś czas szybkie i mocne ciosy.
Po pierwszej rundzie pojawił się niepokojący obrazek. Bidenko był opatrywany w swoim narożniku. Pojawiło się ryzyko, że skręcił kolano. Niezbędna była interwencja lekarza. To jednak nie pomogło. Ukrainiec odmówił wyjścia na drugą rundę. Kibice byli wściekli i wygwizdali rywala "Szpili", bo zapłacili za prawdziwą walkę, a zobaczyli... komedię!
Chciałem was przede wszystkim przeprosić. To nie moja wina. Ja chciałem boksować. Chciałem pokazać się jak najlepiej, ale nie wyszło. Mam nadzieję, że niebawem dojdzie do walki z Zimnochem i pokażę mu, gdzie raki zimują. Czuję się świetnie. Jestem dobrze przygotowany i czekam na następne walki. Artur Szpilka będzie niekwestionowanym mistrzem świata i to jest najważniejsze - mówił dla Polsatu Szpilka.