Niepełnosprawni politycy, a niepełnosprawna reszta
- Napisane przez
- Wydrukuj
- Skomentuj jako pierwszy!
Protest rodziców dotyczący niepełnosprawnych dzieci, a głównie wysokości świadczeń wynikających z tytułu niepełnosprawności i koniecznej opieki sprawił, iż zaczęto szukać różnic pomiędzy ,,zwykłymi’’ ludźmi, a politykami, których łączy ten sam problem.
Jak się okazuje rząd nie ma pieniędzy na podwyżkę owych świadczeń, która mogłaby zadowolić protestujących. Kwota, jaką otrzymują obecnie, to nieco ponad 600 zł miesięcznie, natomiast dla niepełnosprawnych polityków każdego miesiąca przydzielony jest dodatek 6000 tys. zł.
- ,, W ostatnim roku odbyłem około 150 spotkań z wyborcami. Na każde takie wydarzenie trzeba mnie przywieźć, odwieźć. Będąc osobą niepełnosprawną, nie prowadzę sam samochodu. Do tego dochodzi pomoc w Warszawie. Ja potrzebuję opiekuna także w parlamencie (…)Jestem gotów tego wydatku bronić’’ – mówi senator Jan Libicki.
Fakt, iż osoby niepełnosprawne potrzebują pomocy innych osób jest niewątpliwy, jednak różnice w kwestii kto może sobie na to pozwolić również są widoczne. Co prawda premier obiecał protestującym w sejmie podwyżkę, ale dopiero w 2016 roku ma ona sięgnąć płacy minimalnej.
Tygodnik ,,Solidarność’’ twierdzi, że Libicki, jak również jego niepełnosprawni koledzy Marek Plura i Sławomir Piechota nie bardzo przejmują się losem niepełnosprawnych, ponieważ dwukrotnie głosowali na ich niekorzyść. Za pierwszym razem przyczynili się do wydłużenia czasu pracy dla inwalidów, a za drugim zmniejszenia dofinansowania firmom zatrudniającym niepełnosprawnych.
Senator Libicki utrzymuje, że nie pamięta tych głosowań, ale jest przekonany, że bez wątpienia mógłby przedstawić merytoryczne argumenty w obronie swoich głosów.
zd