Właściciele nadmorskich gastronomii narzekają na biznes
- Napisane przez
- Wydrukuj
- Skomentuj jako pierwszy!
Restauracje czy bary nadmorskie działają w ciągu roku tylko w sezonie, czyli 3 miesiące. Ich właściciele mówią, że to nie jest łatwy biznes.
Przede wszystkim właściciel musi wszystkiego pilnować. Pracownicy, to często osoby, które stawiają się do pracy z całego kraju.
Dodatkowo lokale są kontrolowane przez odpowiednie instytucje. Lokal musi zmagać się z konkurencją i oczywiście regularnie zarabiać, co jest bardzo trudne.
- ,,Każdy pracownik kosztuje mnie jakieś 1200 - 1600 złotych ponad to, co zarabia. To ZUS i podatki. Oprócz tego, każdemu trzeba kupić ubranie, niezbędny sprzęt. Żeby w ogóle zacząć prowadzenie takiego biznes, trzeba mieć pieniądze i być przygotowanym, że na początku zysku nie będzie. Zanim się rozrusza, zanim będą klienci, będą straty’’ - mówi jeden z właścicieli smażalni ryb.
Mimo to dużym problemem okazuje się fakt, że nie ma ludzi do pracy. Dużo osób rozpoczyna pracę, ale rezygnuje na rzecz konkurencji, która płaci więcej lub po prostu mając poczucie zbyt szybkiego tempa i przy tym zmęczenia wracają skąd przyjechali.
- ,,Dobremu, doświadczonemu szefowi kuchni zapłaciłbym około 7 - 9 tys. Pracownicy, którzy mają pewne umiejętności, potrafią pracować w odpowiednim tempie są na wagę złota. Wolę zapłacić więcej i mieć pewność, że nie odejdzie. Bo jak odejdzie, to po mnie’’ - podkreśla właściciel nadmorskiego baru.