- To kolejne dobre wyniki dla polskiego rynku pracy, polskiej gospodarki, polskich pracowników i polskich pracodawców - ocenił minister pracy i polityki społecznej Władysław Kosiniak-Kamysz podczas piątkowego briefingu w Krakowie.

Jak podkreślił, najbardziej imponująca jest liczba 117 tys. ofert pracy zgłoszonych w lipcu przez pracodawców do powiatowych urzędów pracy. - To rekord, tak dobrego wyniku w lipcu nie było od 2001 r., czyli odkąd MPiPS prowadzi takie statystyki - ocenił resort.

Według szacunków MPiPS w urzędach pracy na koniec lipca zarejestrowanych było 1 587 tys. osób. - To najlepszy wynik od 7 lat. W ciągu miesiąca liczba bezrobotnych spadła o ponad 35,1 tys. i był to najsilniejszy spadek na przestrzeni ostatnich 5 lat - zaznaczono. Sytuacja poprawiła się we wszystkich województwach - najbardziej na Śląsku, Dolnym Śląsku i w Wielkopolsce.

Zdaniem Kosiniaka-Kamysza osiągnięte wskaźniki pokazują, że ożywienie na rynku pracy stało się faktem, że jest chęć ze strony pracodawców do tworzenia nowych miejsc pracy i przyjmowania pracowników. - Za tym muszą iść oferty coraz lepszej jakości. Nie tylko praca jest już celem samym w sobie, ale jakość tego zatrudnienia czyli wynagrodzenia i stabilność zatrudnienia - to są wyzwania dla polskiego rynku pracy na najbliższe miesiące - zapowiedział.

Minister pracy liczy, że w sierpniu stopa bezrobocia będzie już jednocyfrowa i taka utrzyma się do końca br. - Wszystko wskazuje, że w sierpniu, tak jak zapowiadaliśmy, osiągniemy jednocyfrowe bezrobocie w Polsce (...). Warto powalczyć, by z tym jednocyfrowym wynikiem dojechać do grudnia, bo to wtedy jest najbardziej pełna weryfikacja, porównując bezrobocie rok do roku - powiedział.

Kosiniak-Kamysz wyraził nadzieję, że "rozwój gospodarczy potwierdzany wskaźnikami na poziomie ok. 3,5 proc. doprowadzi do osiągnięcia i utrzymania stopy bezrobocia na poziomie jednocyfrowym do końca roku". Jak prognozuje, w sierpniu i wrześniu nastąpi dalszy spadek stopy bezrobocia, w miesiącach jesiennych może nastąpić moment stagnacji, a następnie delikatny wzrost pod koniec roku.


PAP