Więcej broni dla Polaków?
- Napisane przez
- Wydrukuj
- Skomentuj jako pierwszy!
Przepisy regulujące dostęp do broni palnej są zbyt rygorystyczne, co w sposób oczywisty ogranicza możliwości samoobrony w razie konfliktu zbrojnego – twierdzi Ruch Obywatelski Miłośników Broni, który wysłał w tym tygodniu do premiera Donalda Tuska apel o zmianę prawa.
Szacuje się, że liberalizacja regulacji i – co za tym idzie – zwiększenie dostępu do broni mogłyby pozytywnie wpłynąć także na gospodarkę i finanse publiczne Polski.
Jak uważa ROMB, większe rozpowszechnienie broni wśród cywilnych mieszkańców kraju mogłoby działać jako dodatkowy „straszak” i zabezpieczenie w przypadku zagrożenia konfliktem militarnym. Organizacja zwraca też uwagę na to, że opinie, zgodnie z którymi łatwiejszy dostęp do militariów prowadzi do większej ilości przestępstw, nie mają pokrycia w faktach.
Na zmianach zyskałby również sektor finansów publicznych. Dane z branży zajmującej się handlem bronią niewymagającą pozwolenia, pokazujące zainteresowanie takimi artykułami, wskazują na możliwość osiągnięcia przez państwo większych dochodów – wpływy do budżetu wzrosłyby o co najmniej 25 mln zł w skali roku.
Polacy, czyli naród bezbronny…
Statystyki wyraźnie pokazują, że Polska jest jednym z tych państw, w których broni palnej jest niewiele. Jak wynika z danych za rok 2007, zebranych przez niezależną organizację Small Arms Survey, na 100 obywateli Polski przypada zaledwie 1,3 sztuk broni palnej (142. miejsce wśród 178 badanych państw). W Stanach Zjednoczonych, które są zdecydowanym liderem klasyfikacji, wskaźnik ten wynosi aż 89.
W środkowo-wschodniej części kontynentu gorszy wynik odnotowała jedynie Litwa (0,7). Pod tym względem pozostałe kraje wyraźnie górują nad Polską, np. w Estonii jest to 9,2, a w Czechach 16,3. Co może być pewnym zaskoczeniem, bardzo wysokim wskaźnikiem (30,1) mogą pochwalić się Niemcy oraz kraje skandynawskie – Szwecja (31,6) oraz Norwegia (31,3).
Na Ukrainie natomiast ilość broni przypadającej na 100 mieszkańców to 6,6, a na Białorusi – 7,3. Stosunkowo duży dostęp do tego rodzaju militariów mają również Rosjanie (8,9).
Z bronią bezpieczniej?
O zmianę ustawy o broni i amunicji zaapelował w tym tygodniu do premiera Ruch Obywatelski Miłośników Broni. W liście skierowanym do Donalda Tuska wiceprezes ROMB, adwokat Andrzej Turczyn, wzywa do liberalizacji prawa w Polsce, należącego obecnie do najbardziej rygorystycznych na świecie.
„Obserwacja wydarzeń na Ukrainie i kryzysu, w jakim znalazła się Europa, nakazuje mi zwrócenie się do Pana z apelem o wprowadzenie zmian w ustawie o broni i amunicji, które w sposób radykalny podniosą stan bezpieczeństwa naszego kraju” – napisał Andrzej Turczyn.
Wiceprezes ROMB powołuje się na przykład Szwajcarii, gdzie na 8 mln mieszkańców przypada ok. 3 mln egzemplarzy broni palnej. Jak przy tym zauważa, pomimo lepszej od Polski sytuacji geopolitycznej tego kraju, Szwajcarów – poprzez stosunkowo łatwy dostęp do broni – dodatkowo zabezpiecza, jako czynnik odstraszający potencjalnych agresorów, właśnie duża ilość pistoletów i rewolwerów znajdujących się w rękach cywilów.
„Proponuję zmianę ustawy o broni i amunicji i wprowadzenie kategorii broni palnej w celu ochrony miru domowego. Taki rodzaj pozwolenia na broń mógłby być przyznawany osobom praworządnym (tj. spełniającym aktualnie istniejące warunki z ustawy o broni i amunicji, także w zakresie zdrowia oraz funkcjonowania psychologicznego), a dodatkowo posiadającym tytuł prawny do lokalu mieszkalnego lub domu jednorodzinnego lub innej nieruchomości wykorzystywanej na mieszkanie” – kontynuuje wiceprezes ROMB.
W załączonym do apelu projekcie nowelizacji ustawy o broni i amunicji organizacja postuluje, by pozwolenie można było uzyskać po uprzednim zdaniu egzaminów, które przeprowadzać miałyby organy polskiej policji. Do uzyskania zezwolenia konieczne byłyby znajomość regulacji prawnych dotyczących możliwości użycia broni (egzamin teoretyczny) oraz nabycie umiejętności bezpiecznego się nią posługiwania (egzamin praktyczny).
Władze przeciwko „zbrojeniom”
Dotychczas w Unii Europejskiej prawo regulujące dostęp do broni palnej stanowiło element wewnętrznej polityki poszczególnych krajów. Komisja Europejska zamierza jednak zaostrzyć przepisy na poziomie unijnym. Chodzi o kształt nowej dyrektywy ws. rynku wewnętrznego, dotyczącej posiadania broni. Aktualnie prowadzone są wstępne konsultacje w tej właśnie sprawie.
„Rezydujący w Brukseli komisarze chcą najwyraźniej sprawować kontrolę niemal nad wszystkim. Kilka miesięcy temu jeden z nich opublikował np. pakiet zaleceń, wśród których znalazł się m.in. pomysł zdecydowanego ograniczenia dostępu nie tylko do broni palnej, ale również wiatrówek czy ASG, czyli replik broni strzelających plastikowymi kulkami” – mówi Mirosław Klekot, dyrektor generalny firmy KOLTER (m.in. sieć sklepów broń.pl), lidera sprzedaży hurtowej i detalicznej artykułów strzeleckich i obronnych w Polsce.
Negatywne podejście do „zbrojenia” obywateli widoczne jest także w Polsce. W drugiej połowie 2013 r. Komenda Główna Policja przedstawiła bowiem projekt ustawy, przewidujący wprowadzenie ograniczeń dla posiadaczy broni zabytkowej, wytworzonej przed 1885 r., oraz kopii i replik tego rodzaju militariów.
„Wejście w życie tych propozycji oznaczać będzie de facto stworzenie instytucji bardzo podobnej do pozwolenia na broń, o nieco tylko mniejszych wymogach. I tak Polska, kraj mający przecież piękne tradycje strzeleckie – by wspomnieć tylko o Związku Strzeleckim i Legionach Polskich – zamiast próbować je reaktywować, walczy nawet z bronią zabytkową, co przy równoczesnej rezygnacji z powszechnego poboru do wojska czyni z Polaków ludzi do samoobrony niezdolnych” – uważa Mirosław Klekot.
Pozytywny impuls dla gospodarki
Jak wylicza ROMB, liberalizacja dostępu do broni doprowadziłaby do zwiększenia wpływów budżetowych – zarówno na poziomie centralnym, jak i samorządowym. W przypadku jednego tylko pozwolenia finanse publiczne zyskałyby – poprzez podatek VAT oraz opłaty administracyjne i skarbowe – ponad 1000 zł.
„Biorąc pod uwagę zainteresowanie militariami w Polsce, można szacować, że każdego roku państwo wydawałoby co najmniej 10 tys. nowych zezwoleń. Wpływy państwa wzrosłyby więc o minimum 25 mln zł rocznie. Liberalizacja przepisów dałaby też pozytywny impuls rozwojowy branży. Prawdopodobnie przybyłoby ponadto strzelnic, których obecnie nad Wisłą zbyt wiele nie ma. To oczywiście także byłoby kolejnym bodźcem rozwojowym” – przewiduje Mirosław Klekot.
Aktualnie nic nie wskazuje na to, że Polska i Unia Europejska zmodyfikują swoją politykę odnośnie dostępu do broni. Być może jednak nastawienie władz ulegnie zmianie, szczególnie iż ostatnie wydarzenia za wschodnią granicą wspólnoty pokazały wyraźnie, jak nieprzewidywalny może być bieg historii.
biznes.newseria.pl