Błąd
  • JUser::_load: Nie można załadować danych użytkownika o ID: 381
Menu
Agencja marketingowa

Polak Polakowi wilkiem

Polak Polakowi wilkiem, a Ukraińcowi orłem! Sporo słyszałem o tym jak Polacy traktują swoich ziomków za granicą. Polak Polakowi wilkiem mówili. Zwłaszcza w takiej Ameryce. Ci, co wrócili mówili, żeby przypadkiem nie zatrudniać się u Polaka.

Bo taki nie dość, że nie da dobrze zarobić, atmosfera w pracy nieciekawa, a jak się nadarzy okazja to cię wykorzysta. Nie wierzyłem dopóki sam nie pojechałem w świat. Chociaż nie daje sobie w kaszę dmuchać to początki były nieciekawe. Z mojego pierwszego mieszkania zostałem niejako wyproszony przez właściciela – bo nie znalazłem sobie współlokatora.

Pierwsza praca w Anglii też była nieporozumieniem. Po czterech dniach bez podania przyczyn powiedziano mi goodbye. Zarówno pierwszą pracę jak i mieszkanie załatwił mi znajomy Polak. Potem było lepiej, ale ja byłem chyba najmniej niezadowolonym z usług tego Polaka. Inni nie mieli tyle szczęścia.

To prawda, że ten sam Polak znalazł mi drugie mieszkanie i drugą pracę, ale wcale to normalniejsze nie było. Jak wyjeżdżałem dopytywałem się, ile mam funciaków ze sobą mieć, żeby przeżyć do pierwszej wypłaty - „wystarczy ci 100 funtów” - pamiętam mi powiedziano. To nie do końca była prawda. Teoretycznie miałem dostać zatrudnienie i zakwaterowanie w hotelu – ale tak się nie stało.

Musiałem zapłacić za pierwsze 2 tygodnie mieszkania, co już było ponad prawie 80 funtów. Potem, aż do pierwszej wypłaty było cienko, całe szczęście jako bardzo uśmiechnięty kelner dostawałem ładne napiwki. Ale ja miałem dużo szczęścia. Może dlatego, że mój angielski wcale zły nie był. Ale ci, co nie znali języka byli w potrzasku. Musieli dawać wiarę temu, co mówi Polak.

A ten robił, co mu się podobało. Nie ważne były umowy, ustalenia, przyrzeczenia itp. Ludzie tygodniami czekali na pracę, dostawali inną niż się spodziewali. Mieszkania były gdzie indziej niż miały być, ich ceny też były różne. Ja wziąłem sprawy w swoje ręce i zdobyłem sobie sam prace i mieszkanie. Ale miałem taką możliwość. Ludzie bez znajomości języka (a takich było i nadal jest sporo) mieli kłopoty.

A dziś przeczytałem, że podobnie Polacy traktują Ukraińców. Często w zmowie z samymi Ukraińcami, którzy wykorzystują swoich rodaków. Bo na lewe pozwolenia ściągają Ukraińców do pracy. W Polsce takie pozwolenie jest darmowe, ale Ukrainiec, co chciałby u nas pracować musi zapłacić 400 do 500 dolarów.

Co stanowi znaczną sumę za wschodnią granicę. A często (zbyt często) jest tak, że pozwolenie (zaproszenie od pracodawcy) jest, ale pracy nie ma i nigdy nie było. I ludzie lądują na bruku, albo na pewną ulicę w Warszawie gdzie jest nieformalny targ pracy. Dla Polaka wystawiającego lewe zaświadczenie nie ma żadnej kary, ale dla takiego Ukraińca, który nie zna języka polskiego, który trafi na nieuczciwego pracodawce zaczyna się problem.

A jak się poskarży, to zwykle usłyszy wypier... na Ukrainę. Koło się zamyka. Czyli może Polacy są tacy sami do wszystkich? Może Kaczyński nie ma racji mówiąc, że Polacy się boją innych nacji. Bo z tego by wynikało, że nie. Że nikogo i niczego się nie boimy. Że wszystkich potrafimy wykorzystać, o ile się tylko przydarzy okazja.

A pamiętacie słynny przekręt ze sprzedażą mostu Golden Gate w San Francisco oraz Statui Wolności? Kto to mógł wymyślić? Tylko Polak. Takich przykładów jest tysiące. Mamy to zakorzenione w naszym kodzie genetycznym. Przecież inaczej nie udałoby się nam przeżyć 123 lat rozbiorów oraz ponad 40 lat komunizmu. Wtedy mieliśmy innych wrogów, powiedzmy generalnie zewnętrznych. Teraz to się zmieniło.

Jeszcze 25 lat większość rodaków miała mniej więcej tyle samo. Czyli tyle co nic. Z rokiem 1989 oraz ustawą Wilczka, o możliwości zakładania prywatnych firm to się zmieniło. Kiedyś mieliśmy wszyscy po równo, teraz każdy ma to na co sobie zapracował (oczywiście z wyjątkami). W każdym razie dysproporcje rosną z roku na rok. Owszem przeciętny Polak jest bogatszy, ale różnica między najbogatszymi a najbiedniejszymi jest znacznie większa niż ćwierć wieku temu.

To sprawił nasz kochany kapitalizm. Zmienił on też nasze myślenie. A te dziwne lata po zmianie systemu, gdzie rodziły się fortuny najbogatszych wzmogły wrażenie, że ten kto ma – musi kombinować. A co więcej, pewnie zrobił w sposób nieuczciwy. To te hasła głosi Kaczyński, który będąc jedynym premierem w Europie bez własnego konta bankowego wypowiadał różnego rodzaju insynuację w stosunku do wszystkich co bogatszych ludzi w Polsce.

Nikt nie jest święty, można by powiedzieć. Jednak nasza nacja zawsze uważała się za wyjątkową. Owszem jesteśmy wyjątkowi – ale niestety nie ze względu na nasze cnoty, ale raczej biorąc pod uwagę nasze przywary. Zawiść, chciwość i poczucie wyższości nad innymi. A może się mylę, powiedzcie proszę....

 

 

Zd24.pl, Artur Pomper

Skomentuj

Upewnij się, że pola oznaczone wymagane gwiazdką (*) zostały wypełnione. Kod HTML nie jest dozwolony.

powrót na górę

Reklama

biuro wirtualne

 

              Wiadomości            Wydarzenia             Świat                Polityka                 Gospodarka                   Sport                     Waszym zdaniem                   Styl życia                                                         

Korzystając z naszej strony wyrażasz zgodę na wykorzystywanie przez nas plików cookies. Więcej informacji tutaj . Zaktualizowaliśmy naszą politykę przetwarzania danych osobowych - RODO. Tutaj znajdziesz treść naszej nowej polityki a tutaj więcej informacji o Rodo