Podłożył bombę pod auto żony, ale nie chciał jej zabić?
- Napisane przez
- Skomentuj jako pierwszy!
Policja zatrzymała 42-letniego Dariusza H. z Grudziądza, który jak sam się później przyznał podłożył bombę pod auto żony. Para poznała się w 2010 r., kiedy kobieta była po rozwodzie z 5- letnią córeczką.
Po roku znajomości wzięli ślub, a następnie urodził się m syn, który obecne ma 6 lat.
W małżeństwie nie układało się tak jak powinno, więc od dwóch lat toczyła się ich sprawa rozwodowa.
W jej trakcie dochodziło do różnych złośliwości. Przebite opony w aucie kobiety czy uszkodzone hamulce. Takie zdarzenia były zastanawiające.
Z zeznań koleżanki wynika, iż według kobiety to małżeństwo było pomyłką. Niestety, mąż okazał się mściwy i 12 czerwca podłożył własnoręcznie skonstruowaną bombę pod jej samochód.
Agnieszka H. jest nauczycielka fizyki. Przyjechała swoim autem pod podstawówkę w Warlubiu (woj. kujawsko-pomorskie).
Zaniepokoił ją dziwny odgłos dochodzący spod samochodu. Kiedy się schyliła zauważyła tykającą bombę.
W ramach bezpieczeństwa ewakuowano 680 uczniów. Na miejsce wezwano antyterrorystów, którzy w bezpiecznym miejscu rozbroili ładunek.
Badania wykazały, że na ładunku były odciski palców męża nauczycielki. Mężczyzna został zatrzymany w miejscu pracy w Bydgoszczy, gdzie był kierowcą w firmie transportowej.
- ,,Oskarżony częściowo przyznał się do winy, jednak jego wyjaśnienia były niespójne. Przyznał się do skonstruowania bomby, jednak zaprzeczył, jakoby chciał ją uruchomić, gdy żona będzie w samochodzie. Liczył, że wybuchnie ona na parkingu przed szkołą’' - powiedziała "Gazecie Pomorskiej" Monika Blok-Amenda, zastępca prokuratora rejonowego w Świeciu.
Sąd niekonieczne musi uwierzyć w tłumaczenie 42-latka. Po drugie posiadał on wiedzę, że kobieta pracuje w szkole, a na parkingu mogą przypadkowo przebywać uczniowie. Grozi mu dożywocie.