Logo
Wydrukuj tę stronę

Lecha Wałęsę poniosły nerwy przed kościołem

Lecha Wałęsę poniosły nerwy przed kościołem

Były prezydent Lech Wałęsa rzadko denerwuje się publicznie. Ostatnio jednak zdenerwował się bardzo, kiedy wychodząc z kościoła podeszły do niego dwie nastoletnie dziewczyny z mikrofonem i zadały pytanie dotyczące jego związków z PRL-owską Służbą Bezpieczeństwa.

 

- ,,Otóż wychodzę z kościoła, dobiegają do mnie dwie dziewczynki. Jedna ma mikrofon, a druga zadaje mi pytanie ,,Jak pan się czuje w kościele jako współpracownik i agent, kablujący na swoich kolegów???. I to mnie wkurzyło maksymalnie i mówię ,,Wy gówniarze, to przecież nie tak, ja nic nie mam wspólnego z tymi oskarżeniami??. I w związku z tym postanowiłem, mimo wszystko. Jeszcze raz zawalczę z wami. I stąd zapraszam największych moich wrogów, niech przyjdą ze swoimi argumentami?? - tłumaczy zajście przed kościołem Wałęsa.

Trudno byłemu prezydentowi ochłonąć po takim pytaniu. Jego zdaniem zarzucono mu kłamstwo, dlatego nie przebierał w słowach.

- ,,Podstawili gówniarzy. Ale dałem się po raz pierwszy zaskoczyć - taka bezczelność, wychodząc z kościoła (?) Przyciśnięto mnie już tak, że nie daruję. Wkurzyłem się na te gówniary i pomyślałem, że coś trzeba zrobić. Prawdę mam w kieszeni, a oni mi tu kłamstwa zarzucają (...) Prawda zawsze się obroni. Ja się nie boję prawdy. To, co oni mówią to jest kłamstwo, perfidne kłamstwo. I dlatego ja się nie boję. Zaraz mogę stawać i mogę udowadniać a oni nie mają nic. Bo to, co oni mają, to są plewy (?) Jak długo można? Mając argumenty, wiem jak było. Nigdy nie byłem agentem, oczywiście walczyłem po swojemu?? - broni się Wałęsa.

 

 

Zd24