Logo
Wydrukuj tę stronę

Cały świat żyje konfliktem na Ukrainie

Cały świat żyje konfliktem na Ukrainie

Już dosyć długo, a nawet chciałoby się powiedzieć za długo trwa konflikt na Ukrainie, który bulwersuje społeczeństwo i rządzących wielu państw. Początkowo padł na nas blady strach, ponieważ znając nigdy nie odpuszczającą Rosję szybko stwierdziliśmy, że bez wojny się nie obejdzie. 


Bez względu na to czy chcieliśmy o tym słuchać czy też nie, media z każdej strony bombardowały nas najświeższymi wiadomościami, które z kolei malowały w naszej głowie najczarniejsze scenariusze. Minęło trochę czasu i dziś wcale nie jest inaczej, a wręcz z dnia na dzień bardziej obawiamy się o swoją przyszłość. Co prawda mogłabym powiedzieć, że cóż mnie to obchodzi - nie słyszę odgłosów ataków, nie widzę gruzowisk, rannych i zabitych ludzi, mam prąd, wodę i inne dobra, a za moim oknem nic specjalnie niepokojącego się nie dzieje. Otóż jeszcze nie tak dawno w ten sam sposób mógł myśleć nie jeden mieszkaniec Ukrainy, który co jak co, ale wpływu na decyzje władz swojego i sąsiadującego państwa niestety nie miał żadnych.


Ile jest wart człowiek?

Obserwując różne kwestie polityczne zauważam, że wszyscy budujemy społeczeństwo, ale z racji wysokości stołków na których siedzimy nasza wartość potrafi diametralnie się różnić. Weźmy pod uwagę prezydenta Rosji, Władimira Putina, który jak to powiedział mediom były ambasador USA w Rosji, Michael McFaul mógłby zakończyć ten konflikt jednym wystąpieniem w telewizji. Niestety, wszyscy musimy mieć świadomość władzy państwa rosyjskiego, dlatego Putin nigdy w takim wystąpieniu udziału nie weźmie, ponieważ jeszcze by kto pomyślał, że się czegoś obawia. Sami widzimy jak Rosja zareagowała na spływające sankcje. Nie wspominając już tego jak długo ich kwestia była wałkowana przez państwa Unii Europejskiej - czyżby wszyscy tak bardzo bali się tego kroku? Putin się nie bał, bo zaraz po ich nałożeniu cały świat usłyszał, iż Rosja świetnie da sobie radę bez jakiejkolwiek współpracy, jeśli chodzi o gospodarkę, a nawet podkreślono, że licząc sama na siebie stanie się silniejsza, więc jak można zauważyć nawet nie pokazano państwom należącym do Unii Europejskiej, że ich z wielkim strachem wykonane kroki okazały się dla Rosji ,,spływającą wodą po kaczce’’.

tym wszystkim jednak jesteśmy my, ludzie którzy czekają na rozsądne decyzje, jakie zakończą wojnę, bo o konflikcie tak na prawdę można mówić wtedy, gdy jeszcze nie dochodzi do rozlewu krwi i zapobiegną jej elastycznemu rozciągnięciu się na inne państwa. Czekamy więc, i z dnia na dzień widzimy jak mało wart jest zwykły człowiek na tle elity głów politycznych, którym włos z głowy nie spada, a strach przed tym, że spaść może lub ,,nie daj Boże’’, ktoś wytknie im słabość w związku z chęcią zakończenia tego do niczego nie prowadzącego bojowego nastawienia okazuje się ważniejszy niżeli niesprawiedliwa śmierć wielu niewinnych ludzi.


Miły gest czy podstęp?

Prezydent Rosji przejął się sytuacją na wschodzie Ukrainy. Życie w skrajnej nędzy mieszkańców owych terenów przeraziło Władimira Putina do tego stopnia, że czym prędzej skontaktował się z Czerwonym Krzyżem i we wspólnej współpracy przygotowano 280 białych ciężarówek z pomocą humanitarną. Nagła chęć pomocy nie zrobiła jednak wrażenia na mieszkańcach i władzy Ukrainy, jak również innych państw. Wręcz przeciwnie zaczęto zastanawiać się czy pod przykrywką pomocy humanitarnej na Ukrainę nie wjadą ciężarówki wypełnione pomocą bojową dla prorosyjskich separatystów. Władze Ukrainy oświadczyły, że nie wpuszczą do swojego kraju żadnej pomocy, która nie posiada certyfikatu Czerwonego Krzyża i długo tak utrzymywano.

Niemniej służby celne obu stron doszły do porozumienia, a Czerwony Krzyż czeka na gwarancję bezpieczeństwa. Nawet jeśli wątpliwości były bezpodstawne, a ciężarówki po brzegi wypełnione są najbardziej potrzebnymi rzeczami zadaję i pewnie wszyscy zadajemy sobie pytanie - czy nie lepiej zakończyć rozlew krwi wykazując chęć porozumienia i dotrzymując tym samym danego sobie nawzajem słowa? Mieszkańcom wschodniej Ukrainy nie chodzi o to, aby mieć bandaże i opatrywać rany czy zjeść posiłek być może ostatni przed śmiercią. Myślę, że oni pragną usłyszeć, że wojna skończona i wtedy mieć co zjeść ze smakiem.

 

zd24